Przygarnelam 6 tygodniowego kociaka, urodzila sie gdzies na dzialce, niezbedne bylo szybkie zabranie jej do domu. Zakatarzona, kichajaca, z paprzacymi sie oczami... Od razu do weta - dostala krople do oczu i zalecanie podawania rutinoscorbinu - wet swierdzil, ze kota jest w dobrym stanie ogolnym ( bez goraczki, energiczna, wesola ) wiec nie bedzie jej od razu faszerowal antybiotykami.
Kichala, smarkala nadal... Kolejna wizyta dostala Enisil , Immunodol, Inmodulen - nie pomoglo.
Kolejna wizyta - Synulox , Enisyl, Immundodol - nie pomoglo.
Kolejna wizyta - kolejne 4 tabletki Synuloxu - kicha juz mniej, ale nadal "gra" jej w nosie jak oddycha, oczy znow wygladaja gorzej.
Juz nie wiem co robic, wet tez jest zaskoczony, ze te leki nie przyniosly znaczacej poprawy.
Kotka ma teraz 12 tygodni wiec to juz 6 tyg leczenia. Podaje jej tez zgodnie z zaleceniem lekarza - Biogen Kt.
Poza tym ma bardzo duzo energii, jest wesola, ladnie je, nie ma tez goraczki, wezly chlonne minimalnie powiekszone.
I martwie sie tez tym, ze nadal nie zostala zaszczepiona, poki nie zostanie wyleczona nie mozna tego zrobic.
Planowalam takze wziac dla niej kumpla w jej wieku, bo bardzo lubi sie bawic i na pewno byloby jej weselej i jest w takim wieku, ze dokocenie pewnie przebiegloby latwiej, ale jak ona stale ma te gile, to tez niemozliwe...
Co robic




