Poddaje się, nie daję już dłużej rady. To nie tak miało być, wszystko nie tak. Nie chcę już dłużej żyć. Przestałam jeść, przestałam mruczeć. Ostatnie chwile przyjemności to wtedy kiedy smyrasz mnie pod bródką... o tak, to jeszcze lubię. Wtedy zapominam o tym gdzie jestem i o tym jak bardzo nie chcę żyć... wtedy wraca (na bardzo krótko) nadzieja. Wtedy nawet zamruczę bo w środku tak cieplej, przyjemniej. Wtedy wracają wspomnienia ciepłego domu, który przecież kiedyś miałam... Chyba miałam... bo wszystko zaciera się gdy patrzę na te okropne kraty przede mną. Czasami wstanę. I wtedy jakaś siła każe mi podejść do drzwi klatki i patrzeć, patrzeć przed siebie. Tam czasem kręcą się jacyś Duzi ale ja nawet nie mam siły ani ochoty żeby miauknąć i powiedzieć, że czekam... że może ja... Powoli stałam się przezroczysta... Powolutku, pocichutku gasnę... Nikt nawet nie zauważy... Mam ok 6 lat... tak sobie czasami myślę (jak ktoś mnie smyra pod bródką), że jeszcze całe życie przede mną... Czy źle myślę? Proszę weź mnie ze sobą jak następnym razem tu przyjdziesz... Weź mnie ze sobą... Ja gasnę.
Kretka ma ok 6 lat (trudno dokładnie stwierdzić bo nie ma zębów). Trafiła do schroniska ok miesiąc temu z dwoma małymi. Dobrze toleruje inne koty. Ma numer 211. I bardzo, bardzo potrzebuje DT! Inaczej zniknie.





