Grudzień rozpoczął się wesoło. W pracy nam ukradli miskę (takie małe badziewie o koszmarnie zawyżonej cenie) - to już druga rzecz jaka zginęła w listopadzie. Będziemy musiały za nie zapłacić bo mamy podpisaną odpowiedzialność materialną. Nie dość, że kiepsko zarabiam to jeszcze sponsoruję złodziejom prezenty gwiazdkowe.
Zalaliśmy sąsiadów - okazało się że rura odpływowa z pralki jest wyjęta z wanny. Jesteśmy wprawdzie ubezpieczeni ale nie mogę znaleźć polisy. Sąsiad przyleciał, że woda im leje się na głowy - Karol mówi, że widać taki mokry pasek. Kiedyś tej samej sąsiadce sufit walił się na głowę - jak Karol rozwalał ścianę. Oczywiście u sąsiadki nic się nie działo. Ale i tak mi głupio

Dostałam wezwanie do Urzędu Skarbowego. Zanim odebrałam je z poczty to się nadenerwowałam. A oni mnie wezwali do złożenia NIP-3. Wysyłałam im poleconym jakiś czas temu ale widocznie nie dotarło. No nic pojadę i złożę osobiście.
Mam nadzieję, że to już wszystkie rozrywki na początek grudnia.
Do tego boli mnie głowa ale to już detal. Zimnica straszna i śnieg znowu sypał. Ale pocieszające jest to, że mamy fajne ciepłe mieszkanie. Na dworze -15 a my ledwo odkręciliśmy kaloryfer w jednym pokoju.
Dyzia i Bazyl ostatnio mają fazę na marudzenie w nocy. Kiepsko sypiam więc słyszę jak jojczą. Nie wiem o co im chodzi. Poza tym wydaje się być z nimi wszystko w porządku.
Pozdrawiam grudniowo.