Wczoraj się wściekłam na kociaste. Wlazły w moje artystyczne robótki i po swojemu zrobiły tam porządek. Pomalowane patyczki znalzałam - niciarkę (drewniany koszyczek na nici, rozkładany) po obróbkach decou bede mogła złożyć z powrotem do kupy, ale starego zegarka już nie skończe dopóki nie odnajdę jednej nóżki i pipka który jest na górze przy dzwonku budzikowym

. Powściekałam się na nie, nawrzucałam im i zaczęłam się zastanawiać któremu to tak bardzo sie nudziło. I patrzę. I widzę. Kudłata wdrapała się na monitor. No nic, ostatnio lubi tam przesiadywać. I nagle jej łapka nurkuje między robótki, a dokładniej między pomalowane patyczki. O żesz ty choolero jedna

. "A ty gdzie z tymi łapami??" Huknęlam na nią. Popatrzyła się na mnie przez dłuższą chwilkę i chyba zrozumiała, że jej obecność w tej częsci umeblowania pokoju nie do końca jest porządana i zmyła sie jak niepyszna. Ot, najspokojniejsza w całym stadzie, co to zawsze sobie grzecznie śpi na swoim posłanku, albo wiernie mi zagląda w oczy kładąc się obok biurka lub na kocyku na łóżku
