Cukrzycę właśnie żegnamy, ale kłopoty nie...
Co do Pusiatej - byłyśmy u veta. Obstawiamy alergię pokarmową. Tylko ja już nie wiem, czym ja ją mam karmić.
Ok, można założyć, że uczuliły ją krewetki albo aloes, bo takie "cuda" nam się trafiły sporadycznie w karmach (więcej ich nie zamawiałam). Ale wetka twierdzi, że równie dobrze mógł ją uczulić kurczak, bo ma takie doświadczenia. Stawiam raczej na coś, co przyjmowała od jakiegoś czas regularnie, a nie epizodycznie. Naprawdę nie wiem, co ja mam jej dawać, wetka oczywiście mi poleciła jakiegoś HILLsa (nie chcę go kupować). Wiem, że zrobiłam kotom rewolucję w jedzeniu, no mam wrócić do suchego i urinary???? Jakie macie pomysły, co robić?
Nie dostałyśmy żadnego leczenia - ponoć jedyna opcja to steryd:( Ponoć inne odczulacze nie sprawdzają się u kotów....
Vetka mnie też przestrzegła przed wysokobiałkową dietą - że to się skończy problemami z nerkami, i żeby absolutnie nie podawać tyle białka, także cukrzykowi. Więc już kompletnie mam w głowie bałagan.
Prośka ma czyściutki mocz, zero struwitów, leukocytów, krwinek, ale - ma trochę białka (na trzy plusy, czy to znaczy, że robili to za pomocą pasków? Zawsze robili pod mikroskopem; dopytam się w poniedziałek - albo zrobię w Diagnotyce, oni chyba to białko jakoś lepiej oznaczają).... W przyszłym tygodniu zrobimy badania krwi, ponoć wprowadzili jakiś rozszerzony profil, dopytam się przy pobieraniu co i jak, dzisiaj i tak zajęłam vetce równą godzinę z moimi pytaniami.
Vetka powiedziała też, że problemy cukrzycowe lubią nawracać, nawet jak się raz wycofały. Nic to, na razie idzie nam 48 h bez insuliny, Prosiątko się pięknie trzyma w normie.
