Bardzo dziękuję za odpowiedź. Za konkretne rady. Już wczoraj było lepiej. Cały dzień spała, bo chyba teraz zaczęła czuć się pewniej. Dzisiaj dwa razy miała agresywne mruczenie. Otwiera szeroko oczyska jak tylko coś usłyszy nietypowego, ale w domu jest w miarę cicho, nie ma dzieci. Po całym domu chodzi sobie swobodnie. U mnie w pokoju jest bardziej spięta, wącha cały czas i się rozgląda (tutaj się wydarzyła akcja) ale żaluzje pozasłaniałam, nie powinna niczego niepotrzebnego zauważyć, żadnego odbicia, żadnego zapachu obcego.
Staram się jej nie bać, ale na noc zamykam swój pokój, niestety. Traktuje to jako kompromis, bo dom mamy duży i wszystkie drzwi otwarte. Głaszcze i trzymam ją na kolanach. Na przytulanie za wcześnie. Nie zaczepiam.
Jestem z okolicy Szczecina. Behawiorysta mógłby coś zdziałać. Bo co jak przyjdzie do mnie gość od którego poczuje innego kota? Mam nadzieję, że tak jak dawniej - nic.
Lustro tak na nią zadziałało, bo nie wiedziała, że ono tam jest (właściwie sama tego nie wiedziałam) dodatkowo jest dość małe, tak, że widać tylko jej postać a nie resztę pokoju. A potem wściekła się moim zdaniem przez zauważenie swojego cienia na oknie i ja byłam najbliżej, właściwie moja głowa. Z sytuacji wymienionych przez Alex mamy dwa nowe fotele a kanapa zmieniła miejsce (fotele od razu polubiła

. Nic więcej.
Tak zamknięcie barku byłoby dobrym posunięciem, ale pierwsza reakcja moja i mamy było odskoczenie i zasłonięcie buzi. A powinnam zamknąć, na pewno by było lepiej. Skróciło by to oglądanie jej odbicia o połowę.
Niestety jutro musi być wysterylizowana. To warunek rodziców, sterylizacja ma ją wyciszyć. Jak tylko przeczytałam o poczekaniu ze sterylizacją to stało się to tak oczywiste... za późno. Po zapisaniu na zabieg i zaplanowaniu nie ma zmiłuj. Tłumaczę sobie, że samochód toleruje, weterynarza też (kiedyś miała zapalenie pęcherza). Fakt faktem bez jakiegoś stresu się nie obejdzie. Przy okazji poproszę o badanie krwi.
Chciałam się nie rozpisywać, bo i tak przeczytanie pierwszego listu trochę zajmuje, ale tak wyszło.
Dziękuję Ryśko i Alex. Uspokoiliście mnie. Kicio śpi na akwarium tak jak kiedyś. Będę pisać co dalej. Trzymajcie kciuki za sterylizację, bo kicia ma 6 lat... trochę się o nią boję.