magdaradek pisze:
Powiem tak. Mialam bardzo podobną sytuację z moimi kotami i dokoceniem. Było bardzo intensywnie, ale krótko! Mój pierwszy kotek Cypisek trafił do nas jako 9 tygodniowe kocię. Po półtora miesiąca przybyl o miesiąc mniej więcej starszy Rysio. Po wyjściu Rysia z transporterka Cypis zrobił się 5 razy większy, no i się zaczęło. Dobrych kilka godzin od 6 rano do 22 istny szał!! Jazgot, walki, polowanie, gryzienie i kotłowanie po całym pokoju!!!!!!!!! Też zrozpaczona dzwoniłam do opiekunki Rysia jak to wszystko wygląda. Koty aż dyszały ze zmęczenia z wysuniętymi językami jak psy!! A Olesia w te słowa:
"Magda, czy one się kotłują, wydają dźwięki niczym z horroru, barują i polują na siebie?"
Ja: "Tak, buuuuuuuuuuu"![]()
Olesia z uśmiechem: "Noooo......i fajnietak wygląda dokocenie
Pamiętaj: dopóki futro nie lata kępami i krew się nie leje daj im spokój"
![]()
![]()
![]()
cóż bylo robić......z bólem serca obserwowaliśmy całą tę jatkę i wiesz co......... około 22, bardzo zmęczone kotki, przytuliwszy się .........zasnęły wspólnie![]()
od tej pory było już dobrze.
W każdym domu dokocenie przebiega różnie. Ale nie traćcie cierpliwości, nie ingerujcie zbytnio!! Naprawdę!! Koty to są bardzo mądre zwierzęta, nie zrobią sobie dużej krzywdy. Jestem pewna, że za max 3-5 dni będzie jeśli nie miłość, to koleżeństwo![]()
Dopóki futro nie lata kłębami i krew się nie leje......![]()
![]()
![]()
![]()