mawin pisze:a facetowi co panią Anię zastrasza to życzę jakiegoś małego nieszczęścia, np. skręcenia kostki podczas śledzenia pani Ani
To mu jakoś nie szkodzi i nie zniechęca do aktywności.
Właśnie rozmawiałam z panią Anią.
Facet chodzi i wykręca żarówki na korytarzu w piwnicy, chociaż pani Ania i tak na korytarzu nie zapala światła, a w piwnicy używa teraz latarki.
Poza tym on zbiera podpisy lokatorów na piśmie w którym domaga się usunięcia kotów.
Natomiast pismo do administracji obiecane przez TOZ jeszcze nie zostało wysłane chyba.
Pani Ania ma tak wielkie zasługi jeżeli chodzi o kastrację kotów, że powinna uzyskać poparcie wszystkich organizacji pro-zwierzęcych we Wrocławiu w staraniach o przydzielenie jej lokalu odpowiedniego na przechowywanie kotów po operacji, a nie tylko o pozwolenie na użytkowanie tej piwnicy użyczonej jej przez jej właścicielkę.
Być może jakieś pismo do władz miasta + podpisy osób znających pania Anię i jej działalność by się przydało.
Osobom świadomym nie trzeba chyba tłumaczyć jak fundamentalną sprawą jest kastracja kotów. Same talony sprawy nie załatwiają.