Psy sąsiada zagryzły mojego kota

W zeszłą sobotę straciłam mojego najukochańszego przyjaciela - kota Tymka. Razem z mężem jesteśmy zdruzgotani. To był idealny kot - ufny, łagodny i radosny.
Został rozszarpany przez agresywne psy sąsiada, które wydostały się z jego posesji, przez prawdopodobnie niedomkniętą furtkę. Niestety nie ma naocznych świadków zdarzenia ale jesteśmy na 100% pewni, że to te psy, bo tego dnia widział je inny sąsiad jak próbowały złapać innego kota. Na szczęście sąsiad odpędził je kamieniami. To nie pierwszy raz, kiedy te psy uciekły i skrzywdziły inne zwierzęta. W zeszłym roku zagryzły psa. Poszkodowany właściciel dostał odszkodowanie ale winowajca wyraźnie nie wyciągnął z tego żadnej nauki. Co mogę zrobić, żeby taka sytuacja już nigdy się nie powtórzyła? Z sąsiadem się nie dogadam. On nie znosi kotów i podobno nawet się chwali jakie ma sprytne psy, co świetnie na koty polują. Poza tym prawie go nie widuję. To ok. 25-letni chłopak, typ imprezowicza utrzymującego się z dorywczej pracy. Do tego siedział już wcześniej w więzieniu za pobicie, więc trochę się go boję. Byłam na Policji i jedyne co mogłam zrobić to donieść o ucieczce psów z posesji. Sąsiad dostanie za to jedynie mandat do 200zł. Policjant mnie ostrzegał, że sąsiad może się mścić, ale przecież muszę coś robić. Zostały mi jeszcze 3 koty i muszę je chronić. Czy ktoś z was ma może radę, co jeszcze mogę zrobić? Wiem, że w ostateczności mogę zamknąć koty w domu ale, z wielu względów, nie chciałabym tego robić.

Współczuję. Ale zamknęłabym w domu lub zrobiła ogrodzony wybieg.

Zgłaszać.
Cierpliwie i za każdym razem, jak psy wyjdą poza ogrodzenie. Jednorazowo 2stówki cudu nie uczynią, ale już każdorazowo - mogą.
I na wszelki wypadek przypominać policji, ze nie maja prawa ujawniać danych zgłaszającego.

Tak na wszelki wypadek.

To by było trudne technicznie. Mamy jeszcze 2 psy. W 3 drzwiach zewnętrznych są drzwiczki dla zwierząt. Mieszkamy w bardzo spokojnej wiejskiej okolicy a koty na ogół nie wychodzą poza posesję. Może czasami, w pogoni za ptaszkiem, któryś wyskoczy. Te psy wydają się być jedynym zagrożeniem. Poza tym szkoda mi też innych zwierząt. Latem te psy zagryzły cały miot malutkich kotków u innego sąsiada. Ten się nawet nie przejął, bo miał problem z głowy.

Będę zgłaszać. Wczoraj nawet zrobiłam zdjęcie jednemu z jego psów biegającemu po ulicy. Niestety sąsiad na pewno będzie wiedział, że to ja zgłaszam. Wie, że straciłam kota i pewnie powiąże fakty.

Bennet pisze:Będę zgłaszać. Wczoraj nawet zrobiłam zdjęcie jednemu z jego psów biegającemu po ulicy. Niestety sąsiad na pewno będzie wiedział, że to ja zgłaszam. Wie, że straciłam kota i pewnie powiąże fakty.

Jakiekolwiek próby zastraszania, nagabywania, lub nawet głupie komentarze - też zgłaszać [dyktafon w kieszeni i nagrywać].
Czy tylko Tobie przeszkadzają jego biegające luzem psy? Nie. To, że on sobie coś `powiąże` nie znaczy, że powiąże dobrze. Każdy, kto przechodził ulicą i widział te psy luzem, mógł powiadomić policje, czy straż miejską.
Sytuacja emocjonalnie nie jest łatwa, ale w tej kwestii to Ty masz rację i są odpowiednie narzędzia prawne, których możesz próbować użyć.

Agn pisze:dyktafon w kieszeni i nagrywać

Mój telefon ma taką funkcję. Będę musiała wypróbować.

Agn pisze:Czy tylko Tobie przeszkadzają jego biegające luzem psy? Nie.

W dzień śmierci Tymka spotkał mnie na ulicy ojciec sąsiada. Strasznie płakałam ale zdołałam mu wykrzyczeć, że nigdy nie daruję jego synowi. Na pewno mu o tym powiedział.
Przed pójściem na Policję dyskutowaliśmy z mężem o ryzyku. Mamy małe dziecko, które też może zostać pogryzione. To przeważyło szalę.

No właśnie - może by się udało uświadomić sąsiadów, że dziś kot czy pies a jutro dziecko lub starsza osoba :evil:

Przecież to nie jest tak, że tylko do zwierząt się będzie ograniczała agresja tych psów - a przecież o ile mogą olewać psy czy koty, to na pewno przejmują się dziećmi i mocno starszymi matkami/ojcami.
Powodzenia :ok:

Pojawił się problem. Mamy jeszcze 2 koty, Maciusia i Nelsona oraz kotkę Tusię. Odkąd zniknął Tymek koty zaczęły dręczyć Tuśkę. Napadają na nią, biją łapami i gryzą w plecy. Biedna nie ma już gdzie się schować. Ciągle jest poddenerwowana i czujna. Wcześniej Tymuś był panem podwórka. Czasami "usadzał" Maciusia i Nelsona, ale bez większej agresji. Z Tusią żył w zgodzie. Wszystkie zwierzęta czuły przed nim respekt. Nawet nasze psy grzecznie schodziły mu z drogi. Teraz wśród kotów zapanował jakiś chaos. Czy to przejściowe? Jak chronić Tusię?

Te koty są posterylizowane / kokastrowane? Bo nie doczytalam :oops:

Myśle,że Feliway w gniazdku i izolacja Tusi nie zaszkodzi.

Tak, wszystkie koty są kastrowane. Nelson jest najstarszy, ma 15 lat i kilka lat temu został zdetronizowany przez Tymka. Maciek ma 7 lat ale raczej nigdy nie miał wysokich aspiracji, raczej chodził własnymi ścieżkami. Tusia ma 5 lat i, jak to kotka, jest drobna, szczupła i delikatna. Zdarzało się, że Nelson pacnął łapą Tusię, ale przeważnie jej nie zaczepiał. Maciek też nie. Ona trzymała się blisko Tymka i myślę teraz, że może on ją w jakiś sposób chronił.

Zaraz poczytam o Feliway. Na razie Tusia siedzi ze mną w domu, choć prosi, żeby ją wypuścić.

Bennet współczuje straty Tymka.

Jedyne co mogę doradzić, to ogrodzić posesję w ten sposób, aby koty na zewnątrz nie wyszły, a z zewnątrz psy się nie wdarły.
My takie mamy.
Na razie sąsiadów mamy z jednej strony. Nie wiemy z kim sąsiadować będziemy z pozostałych stron, wiec zadbaliśmy aby nasze koty były bezpieczne.
Po południu napisze coś więcej.

Bardzo Ci wspołczuje straty kocurka. Feliway naprawdę może pomóc, w przypadku moich kotów bardzo się sprawdził. Agresja zniknęła w ciągu tygodnia. W mieszkanku 80 metrów miałam dwa dyfuzory.

Kiedyś mieszkałam w takiej "spokojnej" okolicy. Sasiedzi jak jeden mąż mieli psy, duże. Jeden z nich wychodził na spacery z trojką swoich brytanów bez smyczy. (W pobliżu była dyżurna spacerowa łąka.) Przez to musieliśmy przestać wychodzic ze swoim psem, biedak na smyczy i w kagańcu nie miał szans nawet się obronic. Takie sąsiedzkie problemy sa niezwykle trudne do rozwiązania.

Moi rodzice cały czas tam mieszkaja, wczoraj ich koteczka, niestety też wychodząca wyladowała u weterynarza - potłuczony kregosłup! Prawdopodobnie ktoś ją kopnął, bo panicznie boi się ludzi. Teraz ma areszt domowy, chociaż bardzo chce na zewnątrz.

Bardzo dziękuję za wyrazy współczucia. Nie wiem czy kiedykolwiek pogodzę się ze śmiercią Tymka. To był cudowny kot. Wszyscy go kochali, nawet ci co wcześniej deklarowali, że nie lubią kotów. Podświadomie ciągle czekam na jego powrót do domu... i znów się rozklejam...

Posesję mamy ogrodzoną siatką do wysokości ok. 2 m. i koty uparciuchy potrafią wdrapać się i przeskoczyć. Ale one tylko sporadycznie przechodzą na drugą stronę. Nasza działka jest duża (5000 m.kw.) i wymiana ogrodzenia ze względów finansowych na razie nie wchodzi w grę. Żadne obce psy nie mają szans do nas wtargnąć.

U nas jakoś tak się dobrze składa, że wszyscy sąsiedzi mają zarówno psa jak i kota, więc ani psy ani tym bardziej ludzie kotów nie atakują. Tylko ten jeden sąsiad stanowi problem.

Fredziolina pisze:Prawdopodobnie ktoś ją kopnął, bo panicznie boi się ludzi.

To jakiś horror! Szczerze współczuję...

Ciekawe jak się sprawdzi Feliway w przypadku kotów, które większość dnia spędzają na zewnątrz. Poza tym sporo u nas pomieszczeń. Może zamiast dyfuzora kupić spray?

Tak sobie myślę, że może koty próbują teraz na nowo ustalić kto tu jest najważniejszy i jak się dogadają to dadzą spokój Tuśce? Bo przecież musi się to skończyć.

A może zgłosić problem do TOZu?
Ten człowiek chyba nie powinien trzymać zwierząt, skoro nie potrafi nad nimi zapanować...
Współczuję z powodu straty :cry:

Zadzwonię tam w poniedziałek, bo wtedy będą mieli dyżur. Dzięki za sugestię!

Psy sąsiada zagryzły mojego kota

Kto przegląda forum