casica pisze:Jasne

Wiem, czego bym nie napisała i tak będzie źle. Ale spoko, wali mnie to elegancko mówiąc
Myślę, że wyciągasz zbyt daleko idące wnioski.
Łącznie z tym o elegancji swojej wypowiedzi...
casica pisze:A jednak weci znający Dracula jako pacjenta akceptowali taką formę badania moczu, wcześniej zresztą pytałam, czy jest sens brać świeżą próbkę z podłogi. Odpowiedź brzmiała - lepsza tak niz żadna, lepsza taka niz pobieranie w gabinecie i efekt nerwowy w postaci zatkania kota.
Podłoga zaś w ulubionym miejscu lania była bardzo czysta (jak na podłogę), myta po kilka razy dziennie z przyczyn wiadomych.
edit: jednak większość znanych mi kotów nie sprawia aż takich problemów. Prędzej czy później mocz daje się złapać.
No widzisz. Ty piszesz o konkretnej sytuacj, konkretnym kocie do którego (jak twierdzisz) nie odnoszą się powszechnie akceptowane zasady i sposoby postępowania. I masz do tego prawo: Ty, oraz Twoi weci.
Nie zmienia to jednak faktu, że aby badanie naprawdę miało sens - takie pobieranie próbki jest niewłaściwe.
Chyba, że chodzi wyłącznie o to, żeby COŚ zrobić.
Bo zawsze COŚ wyjdzie. Bez względu na to kiedy, jak i (w zasadzie) od kogo pobierze się próbkę. Ja oczywiście rozumiem, że Twoi weci mają rację - ja jednak pozostanę przy swoim zdaniu.