dite pisze:Jano, błędnie odczytałaś moje intencje, nie mam podstaw nie wierzyć w diagnostykę, dopytuję, co byś sugerowała w przypadku Miszy, jak rozumiem masz kota nerkowego, więc to co piszesz wynika z doświadczenia. Tutaj możemy tylko sugerować, podpowiadać, przytaczać przykłady z własnych doświadczeń, o zaleceniach i koniecznościach i tak decyduje trójkąt decyzyjny; kot - opiekun - wet prowadzący, bo nikt (chyba) nie ma zamiaru leczyć Miszy przez internet.
Diagnostyka to oczywiście bardzo ważna sprawa.
Co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości.
Ale diagnostyka w odniesieniu do konkretnego zwierzęcia miewa rozmaite ograniczenia.
Takie na przykład badanie moczu.
Niby nic wielkiego a jednak w przypadku czterech moich kotów tylko jeden pozwoli sobie pobrać próbkę "metodą nieinwazyjną" czyli na talerzyk. Z pozostałych trzech jednemu pewnie udałoby się pobrać mocz przez nakłucie bez znieczulania. U dwóch pozostałych (nerkowych, żeby było weselej) taki numer nie przejdzie.
Chociaż dla odmiany pobieranie krwi u jednego z nich nie nastręcza żadnych problemów.
Mniej więcej wiem jak wygląda obsługa Miszy.
Nie wydaje mi się, żeby w jego przypadku była inna możliwość pobrania moczu do badania niż przez cystocentezę. W znieczuleniu.
Nie wydaje mi się, żeby ponowne znieczulanie kota, który ma podniesione parametry nerkowe, po to tylko aby wykonać badanie moczu, które niewiele (o ile w ogóle) zmieni sposób leczenia - miało sens.