kitolki

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lis 11, 2010 22:20 Re: kitolki

fu. pisze:
no tak, wybieram kota, który mi się podoba, a nie pierwszego z brzegu. ponadto szukam miziastego. nie jestem od ratowania kotów, szukam po prostu miłego towarzysza.
kiche_wilczyca, a weganką chociaż jesteś, że tak rzucasz kamieniami? :wink:


LOL a co ma piernik do wiatraka, no chyba że zamierzałaś też kota na zieleninie trzymać to mu współczuje. Ja <wulg> ale riposta.
fu. pisze:
Satyr77 pisze:I trzeba było tak od razu. To odpadają jeszcze automatycznie schrony i hodowle, czyli może pani wziąść kupić sobie kota z pseudohodowli albo od rozmnażaczy, a tego nie popieramy.
Iwcia masz PW


biorę kota ze wsi.


I co myślisz żę się nie rozchoruje i będzie super zdrowy, swoją drogą bierzesz kota od rozmnażacza więc miałem rację.
Obrazek

Satyr77

 
Posty: 7920
Od: Pt lip 31, 2009 12:06
Lokalizacja: Óć

Post » Czw lis 11, 2010 22:24 Re: kitolki

To co się stało, że potem te warunki przestały odpowiadać??
W ogłoszeniach naszych kotów jest zaznaczone że warunkiem adopcji jest wizyta przed i poadopcyjna. Jezeli komuś to nie odpowiada, to trudno... A niestety nie każdy umie czytać ze zrozumieniem...

A co do tego ma weganizm?? Wiele ludzi też szuka nie po to, żeby je ratować, tylko mieć towarzysza i wiesz co - nie kierują się kolorem futra. A jestem ciekawa co byś zrobiła gdyby trafił ci się kot niemiziasty, charakterny. Co wtedy?? Kociaki w okresie dojrzewania potrafią się zmienić. Z miziastych słodkich kociątek wyrosnąć na indywidualistów.
Pycha kroczy przed upadkiem. A za upadkiem kroczy śmieszność... :mrgreen:

WarKotka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19066
Od: Pt lip 31, 2009 20:39
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lis 11, 2010 22:31 Re: kitolki

Satyr, nie ogarniasz. :D plujecie na mnie, że wybieram kolor futra, czym żadnej krzywdy nie wyrządzam, po czym idziecie przyrządzić posiłek z abstrakcyjnego produktu zwanego wołowinką. :ok:

może i kot ze wsi zachoruje, ale jest mniejsze prawdopodobieństwo, że koci kolega sprzeda mu pasażerów na gapę, o których się filozofom nie śniło.

tak, to zawiera się w warunkach adopcji i wyszło mi bokiem.
a ja kieruję się kolorem futra i wyglądem pyszczka, raany.

fu.

 
Posty: 24
Od: Czw paź 14, 2010 12:28

Post » Czw lis 11, 2010 22:38 Re: kitolki

fu. pisze:Satyr, nie ogarniasz. :D plujecie na mnie, że wybieram kolor futra, czym żadnej krzywdy nie wyrządzam, po czym idziecie przyrządzić posiłek z abstrakcyjnego produktu zwanego wołowinką. :ok:

ekhmm..... z przyzwoitości nie skomentuję, ale to tekst godny 14latki, która nie wie co odpowiedzieć :?

fu. pisze:tak, to zawiera się w warunkach adopcji i wyszło mi bokiem.

To należy się wczesniej zastanowić, czy aby na pewno CHCE się je spełnić. Jak widzisz umowa adopcyjna to nie jest pusty papierek. Jezeli komuś nie podobają się warunki umowy, to powinien szukać gdzie indziej, a nie robć zamieszanie
Pycha kroczy przed upadkiem. A za upadkiem kroczy śmieszność... :mrgreen:

WarKotka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19066
Od: Pt lip 31, 2009 20:39
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lis 11, 2010 22:43 Re: kitolki

fu. pisze:Satyr, nie ogarniasz. :D plujecie na mnie, że wybieram kolor futra, czym żadnej krzywdy nie wyrządzam, po czym idziecie przyrządzić posiłek z abstrakcyjnego produktu zwanego wołowinką. :ok:

może i kot ze wsi zachoruje, ale jest mniejsze prawdopodobieństwo, że koci kolega sprzeda mu pasażerów na gapę, o których się filozofom nie śniło.

tak, to zawiera się w warunkach adopcji i wyszło mi bokiem.
a ja kieruję się kolorem futra i wyglądem pyszczka, raany.


Oczywiście, masz absolutną rację, koty na wsi są super zdrowe, sterylizowane i żyjące w luksusowych warunkach, pod stałą opieką weterynaryjną i behawiorystyczną. Powodzenia w życiu oderwanym od rzeczywistości, a ja sobie wezmę kawał krowy (nie mylić z kroofffkiem) i z sadystyczną przyjemnością będę patrzył jak moje wiecznie chore i zabiedzone koty żebrzą o kawał mięcha. Widzisz różnica między nami jest taka, że ja patrzę na kota jako zwierzę i przyjaciela a mięcho w lodówce jest dla mnbie rzeczą w myśl zasady "Zabijać aby żyć", a ty z kawałka schabowego zrobiłaś ideologie, a żywe zwierzę traktujesz jak rzecz, która ma spełniać twoje wymagania, a jak nie to out. Ciekawe gdzie skończy ten kot ze wsi, jak nie spełni twoich oczekiwań, na ulicy, czy w schronie, a może wzorem wsi go zwyczajnie utopisz :evil:
Obrazek

Satyr77

 
Posty: 7920
Od: Pt lip 31, 2009 12:06
Lokalizacja: Óć

Post » Czw lis 11, 2010 22:48 Re: kitolki

mam 2 pytania - pierwsze co jest złego w wymarzonym kolorze kota? To chyba tak jak z kobietami, jak się komuś podobają blondynki, to nie brunetki.

Drugie: - fu. oddaliście koty, bo były chore? 8O
Obrazek

Miss

 
Posty: 2752
Od: Wto gru 01, 2009 13:59
Lokalizacja: Belgia

Post » Czw lis 11, 2010 22:49 Re: kitolki

Satyr77 pisze:
fu. pisze:Satyr, nie ogarniasz. :D plujecie na mnie, że wybieram kolor futra, czym żadnej krzywdy nie wyrządzam, po czym idziecie przyrządzić posiłek z abstrakcyjnego produktu zwanego wołowinką. :ok:

może i kot ze wsi zachoruje, ale jest mniejsze prawdopodobieństwo, że koci kolega sprzeda mu pasażerów na gapę, o których się filozofom nie śniło.

tak, to zawiera się w warunkach adopcji i wyszło mi bokiem.
a ja kieruję się kolorem futra i wyglądem pyszczka, raany.


Oczywiście, masz absolutną rację, koty na wsi są super zdrowe, sterylizowane i żyjące w luksusowych warunkach, pod stałą opieką weterynaryjną i behawiorystyczną. Powodzenia w życiu oderwanym od rzeczywistości, a ja sobie wezmę kawał krowy (nie mylić z kroofffkiem) i z sadystyczną przyjemnością będę patrzył jak moje wiecznie chore i zabiedzone koty żebrzą o kawał mięcha. Widzisz różnica między nami jest taka, że ja patrzę na kota jako zwierzę i przyjaciela a mięcho w lodówce jest dla mnbie rzeczą w myśl zasady "Zabijać aby żyć", a ty z kawałka schabowego zrobiłaś ideologie, a żywe zwierzę traktujesz jak rzecz, która ma spełniać twoje wymagania, a jak nie to out. Ciekawe gdzie skończy ten kot ze wsi, jak nie spełni twoich oczekiwań, na ulicy, czy w schronie, a może wzorem wsi go zwyczajnie utopisz :evil:


Krzysiek, nic dodać, nic ująć, naprawdę :ok:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lis 11, 2010 22:51 Re: kitolki

kiche_wilczyca pisze:ekhmm..... z przyzwoitości nie skomentuję, ale to tekst godny 14latki, która nie wie co odpowiedzieć :?

przecież naśmiewam się, bo co mi pozostaje, skoro jestem na z góry straconej pozycji.
z drugiej strony jest w tym wiele prawdy, ale nie przyznacie się. :wink:

To należy się wczesniej zastanowić, czy aby na pewno CHCE się je spełnić. Jak widzisz umowa adopcyjna to nie jest pusty papierek. Jezeli komuś nie podobają się warunki umowy, to powinien szukać gdzie indziej, a nie robć zamieszanie


papierek początkowo wydawał się ok, dla osoby bez doświadczenia w tej materii.
w praktyce nie było tak różowo, a przez ostatnie trzy dni z nerwów prawie rzygałam jak kot.

edit:
oj Satyr, żartowałam, nie psuj sobie krwi. :wink:

fu.

 
Posty: 24
Od: Czw paź 14, 2010 12:28

Post » Czw lis 11, 2010 22:51 Re: kitolki

Nie chodzi o to że jest coś złego, ja też mam swoje wymarzone już nawet nie tylko kolory ale rasy, chodzi o podejście do zwierząt. Dokładnie oddali koty bo były chore co jest zupełnie normalne, biorąc pod uwagę stres związany ze zmianą miejsca.
Obrazek

Satyr77

 
Posty: 7920
Od: Pt lip 31, 2009 12:06
Lokalizacja: Óć

Post » Czw lis 11, 2010 22:54 Re: kitolki

Miss, teoretycznie nic, ale ja mam złe doświadczenia. Wszystkie przypadki które znam kończyły się rozczarowaniem, bo ten wymarzony okazał sie inny niż się oczekiwało. Od samego początku podchodziłam sceptycznie, akcja była wielka, nie wchodząc na wątek wiedziałam, ze fu szuka takich kotów. Miałam mieszane uczucia, ale nie przekreśliłam jej z góry tylko dlatego, ze szuka określonego koloru. Pomyślałam sobie wtedy że może to w końcu ktoś, kto marzy o takim umaszczeniu, ale kolor to sprawa drugorzędna. Ale jak czytam, że nie stać jej na leczenie kota, że wiozła koty na gołej podłodze transportera.....
Pycha kroczy przed upadkiem. A za upadkiem kroczy śmieszność... :mrgreen:

WarKotka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19066
Od: Pt lip 31, 2009 20:39
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lis 11, 2010 22:57 Re: kitolki

nie wiozłam kotów na gołej podłodze transportera.

fu.

 
Posty: 24
Od: Czw paź 14, 2010 12:28

Post » Czw lis 11, 2010 23:05 Re: kitolki

fu. pisze:nie wiozłam kotów na gołej podłodze transportera.


Wiesz to akurat jest mało istotny szczegół, chodzi o twoje podejście, wzięłaś dwa koty bez większego zastanowienia się czy cię na te koty stać, nie mówię o przygotowaniu merytorycznym, bo wiadomo że koty w nowym miejscu mogą się różnie zachowywać, a stres powoduje obniżenie odpornosci. Potem stwierdziłaś, że oddasz jednego, wiedząc jak są zżyte. Nie mówię że iwcia zachowała się ok, może powinna cię poinformować o wszelkich możliwościach chorób i infekcji. Chodzi o twoje podejście do zwierząt.
Obrazek

Satyr77

 
Posty: 7920
Od: Pt lip 31, 2009 12:06
Lokalizacja: Óć

Post » Czw lis 11, 2010 23:05 Re: kitolki

Sama mam buraska i rudzielca chociaż my w zasadzie kotów nie planowaliśmy same nam weszły w drogę. Pierwszy był zdrowy natomiast koszty leczenia drugiego były zaskakujące. Pomimo złości, żalu i nagabywań całej rodziny zeby problemu się pozbyć (!), kot jest z nami już zdrowy i przekochany.

To jest TYLKO herpes czy tam TYLKO chlamydia, przykro, że pozbyliście się takich ślicznych kociaków przez coś takiego :(
Obrazek

Miss

 
Posty: 2752
Od: Wto gru 01, 2009 13:59
Lokalizacja: Belgia

Post » Czw lis 11, 2010 23:15 Re: kitolki

opieracie się na błędnych przesłankach.
w poprzednich postach trochę was podjudzałam, bo wkurzają mnie kółka wzajemnej adoracji. co bym nie powiedziała, efekt byłby ten sam.

nie oceniajcie nikogo przez net, bo nie znacie tej historii.
znamy ją tylko ja i iwcia.
dobranoc.

fu.

 
Posty: 24
Od: Czw paź 14, 2010 12:28

Post » Czw lis 11, 2010 23:22 Re: kitolki

fu, jeszcze tak na przyszłość, bez żadnej złośliwości, po prostu na poważnie, zanim weźmiecie tego kota ze wsi zastanówcie się. Macie nowe urządzone mieszkanie. CZłowiek to docenia, kot nie zna się na wartości i nie musi. Co zrobicie, jeżeli kanapa będzie ciekawszym obiektem ostrzenia pazurów niż drapak? Koty porozumiewają się mową ciała. Nie potrafią mówić ludzkim głosem. Często się zdarza, ze jak coś im się nie podoba siusiają poza kuwetą, nierzadko na łózku swoich opiekunów. Czy potrafilibyście sobie z tym poradzić? Nie chodzi mi o to, żebyś tu na forum odpowiadała, tylko żebyście się nad tym zastanowili, żeby potem nie było rozczarowania

Miss pisze:Sama mam buraska i rudzielca chociaż my w zasadzie kotów nie planowaliśmy same nam weszły w drogę. Pierwszy był zdrowy natomiast koszty leczenia drugiego były zaskakujące. Pomimo złości, żalu i nagabywań całej rodziny zeby problemu się pozbyć (!), kot jest z nami już zdrowy i przekochany.

I oby więcej tak odpowiedzialny ludzi jak Ty było na tym świecie....
Pycha kroczy przed upadkiem. A za upadkiem kroczy śmieszność... :mrgreen:

WarKotka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19066
Od: Pt lip 31, 2009 20:39
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Majestic-12 [Bot], PransNom i 163 gości