kitolki

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lis 11, 2010 17:22 Re: kitolki

8O
Obrazek Obrazek

shira3

 
Posty: 25005
Od: Śro mar 11, 2009 21:51
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Czw lis 11, 2010 18:16 Re: kitolki

Ale co się stało ? 8O
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lis 11, 2010 19:16 Re: kitolki

Zdaje się, że z wielkim hukiem i obrazą koty zostały oddane do nadawcy czyli DT :(
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16134
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Czw lis 11, 2010 19:35 Re: kitolki

zaraz odpowiem, bo widzę, że zaczyna się bezpodstawny pojazd, chociaż podejrzewam, że na tym forum jedyna prawda w temacie adopcji to prawda leżąca po stronie domów tymczasowych.

fu.

 
Posty: 24
Od: Czw paź 14, 2010 12:28

Post » Czw lis 11, 2010 20:29 Re: kitolki

na początku mieliśmy wziąć tylko rudego kocurka, ale p. Iwona wiedziała, że szukamy dwóch kotów, więc zaproponowała nam do tego kotkę, która nie odnalazła się wśród takiej liczby kotów, jaka przebywa obecnie w jej DT. powiedziała, że jeśli będziemy mieć z nią problemy, np. nie zaadaptuje się u nas, ona załatwia transport w 2-3dni.

przed wyjazdem dostałam info, że rudy dwa razy kichnął, bo wymienia zęby i spadła mu odporność, ale otrzymał immunodol i będzie ok. nikt mnie nie poinformował, że tak wyglądają początki kociego kataru. na miejscu dowiedziałam się, że koty przed zabraniem do domu tymczasowego miały uszy zaczopowane świerzbem i nadal trzeba je czyścić, na co się zgodziłam, choć zdziwiło mnie, że nie wspomniano o tym wcześniej.

w niedzielę Igor zaczął mrużyć jedno oko. w poniedziałek byliśmy już u weterynarza, który stwierdził, że to herpes i przepisał leki. powiedział, że Lily na pierwszy rzut oka wygląda zdrowo (zdjęcia z tego wątku były robione w sobotę. poza tym zachowywała się od początku tak samo: zwykle smutna i bardzo spokojna), ale po oględzinach okazało się, że ma blade błony i gorączkę 40stopni. zalecił podawanie tych samych leków obu kotom.
po powrocie od weta od razu skontaktowałam się z p. Iwoną. ta zjechała lekarza całkowicie i poleciła przychodnię Legwan. następnego dnia byliśmy już w Legwanie u dr Włodarczyka (specjalisty od chorób zakaźnych). zgodził się z diagnozą poprzednika - oczy zajęte przez herpes wirusa lub chlamydiozę. kotce zrobiliśmy morfologię, dostała kroplówkę + zastrzyki, stwierdzono u niej infekcję wirusową.
P. Iwona skrytykowała również drugiego weta, mimo, że sama nas do niego wysłała. :|

zdecydowaliśmy się oddać Lily, z różnych powodów uznaliśmy, że tak będzie najrozsądniej - p. Iwona napisała, że rozumie naszą decyzję i załatwi transport. naciskała, żebyśmy oddali również Igora i MUSIELIŚMY to zrobić. obiecała zwrot kosztów leczenia Lily, mimo, że o to nie zabiegaliśmy.

po koty przyjechała jej znajoma, która zachowywała się jak oszołom. mimo, że rozpieszczaliśmy i dbaliśmy o nie od początku do końca, zostaliśmy potraktowani jak zwyrodnialcy. 8O robiła wszystko z taaaką pogardą i w takich nerwach, że nie mieliśmy nawet sposobności, żeby pożegnać się z kotami.

po czym p. Iwona zmieniła taktykę i napisała maila, że jej znajoma oznajmiła, że to MY jesteśmy odpowiedzialni za chorobę Lily. 8O
TAK, z pewnością wstrzykiwaliśmy im do karmy wirusy z meksykańskich laboratoriów i WCALE nie biegaliśmy z nimi od weta do weta zgodnie z życzeniem DT.
nie wspominając, że wcześniej w rozmowie telefonicznej powiedziała, że koty zaraziły się pewnie od jej tymczasa, który przechodził obecnie koci katar. teraz na maila dostaję jeszcze inne wersje.

sorry, ale to nie na nasze nerwy.

fu.

 
Posty: 24
Od: Czw paź 14, 2010 12:28

Post » Czw lis 11, 2010 21:09 Re: kitolki

Napiszę, tylko tyle, że znajoma bez zająknięcia zgodziła się nadrobić prawie 140 km, aby odebrać koty od Państwa po tym jak napisała mi Pani, że Srebrzanka ma jakąś wirusówke, nie potrafiła Pani powiedzieć, jaką a Pani nie stać na leczenie kota.
Znajoma jest dość specyficzną osobą, jest bezpośrednia, ale nie sądzę, aby była w stosunku do kogokolwiek niegrzeczna, tym bardziej nie uwierzę, że mogła się chamsko zachować, co zarzuciła Pani w mailu
Srebrzanka pojechała do Pani zdrowa, Zenu dzień przed wyjazdem kichnął kilka razy, nasza doc powiedziała, ze mogła mu się obniżyć trochę odporność, bo właśnie zaczął wymieniać zęby i zaleciła obserwować w nowym domu przez kilka dni czy coś się nie wykluje o czym informowałam Panią telefonicznie przed przyjazdem .
Nie podała Pani konkretnie, na co chora jest Srebrzanka, napisała Pani tylko tyle, że ma wysoką gorączkę i dostała kroplówkę, Zenuś miał mieć koci katar, kaliciwirozę lub chlamydię. Gdy napisałam, że organizuję transport i odbieram kociaki, napisała Pani, że Zenka nie odda, bo jego leczy i dba o niego. Nie rozumiem jak można dbać i leczyć jednego kota a drugiego nie, co by się stało gdyby Zenuś rozchorował się bardziej za miesiąc, dwa?
Napisała Pani wczoraj, że nie stać jej na jeżdżenie do weta z dwoma kotami, szczepienia i sterylizacje, ale przecież to Pani szukała dwóch kotów od razu, Zenus jest zżyty z Srebrzanką, zresztą to jest kot, który kocha inne koty i nie może bez nich żyć, dlatego od początku szukałam dla niego domu z innym kotem ode mnie lub rezydentem.
Maluchy są po przeglądzie u weta, Zenus jest zdrowy, ma tylko delikatny brązowy wyciek z oczka, jest żółty na pysiu po myciu oczu rywanolem, od weta w łodzi tylko krople do oczu. Ze Srebrzyknką jest trochę gorzej, Doc w macaniu wyczuł masę kałową w jelitach, zrobiliśmy rtg i okazało się, że mała ma kupę w całych jelitach, wygląda na to, że od paru dni nie robiła kupy, boli ją brzuszek, dlatego jest osowiała i nie je i to również najprawdopodobniej jest powodem wysokiej gorączki, na szczęście ładnie zareagowała na lek zbijający gorączkę oraz rozkurczowy i jest dziś bardziej ożywiona, czekamy teraz na kupę, ponieważ od wczoraj nic nie zrobiła pomimo leku, dziś miała zrobioną lewatywę.
Napisze jeszcze tylko tyle, ze przez dwa dni nie udało się Państwu zrealizować recepty wypisanej przez weterynarza, ale to akurat dobrze, bo małe miały przepisany unidox a przecież są właśnie w trakcie wymiany zębów.
Co do objechania dr Włodarzyka to tylko zapytałam Panią, na jakiej podstawie dr Włodarczyk przepisał unidox, według mnie to leczenie w ciemno, bo sam nie wiedział, czy Zenuś ma koci katar, kaliciwirozę czy chlamydie i na co dostała go Srebrzanka skoro zatkała się kupą.

Nie zamierzam polemizować z Panią, dla mnie najważniejsze jest to, że oba koty są już u mnie bezpieczne. To ja nawaliłam, jestem za nie odpowiedzialna a nie wykazałam się odpowiednią czujnością, oddałam koty, pomimo pewnego zastanowienia, gdy okazało się, że przyjechała Pani po koty z pustym kontenerem bez niczego, tak miały w zimny dzień jechać 5 godzin pociągiem.
„Dla zwierząt wszyscy ludzie to naziści, a ich życie – to wieczna Treblinka”. -Isaac Bashevis Singer

"Zawsze warto być człowiekiem,
Choć tak łatwo zejść na psy!"
- Ryszard Riedel, Mirosław Bochenek

“Kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie mamy, żeby zaimponować ludziom, których nie lubimy.” — Dave Ramsey
https://www.gismeteo.ru/weather-lodz-3203/

iwcia

 
Posty: 9147
Od: Czw kwi 28, 2005 6:52
Lokalizacja: Miasto włókienników :)

Post » Czw lis 11, 2010 21:36 Re: kitolki

8O 8O 8O 8O 8O 8O

fu. pisze:skończył się wczoraj pobyt u nas łódzkich kotów. i nigdy więcej umowy adopcyjnej. pozdrawiam.

A czemuż nigdy więcej umowy adopcyjnej??? Czyżby warunki tam zawarte były dla pani niewygodne??

iwcia pisze:Napiszę, tylko tyle, że znajoma bez zająknięcia zgodziła się nadrobić prawie 140 km, aby odebrać koty od Państwa po tym jak napisała mi Pani, że Srebrzanka ma jakąś wirusówke, nie potrafiła Pani powiedzieć, jaką a Pani nie stać na leczenie kota.

Zanim weźmie się do domu kota lub kilka kotów, nalezy się zastanowić czy nas na to stać..... Pani chyba o tym zapomniała....

iwcia pisze:To ja nawaliłam, jestem za nie odpowiedzialna a nie wykazałam się odpowiednią czujnością, oddałam koty, pomimo pewnego zastanowienia, gdy okazało się, że przyjechała Pani po koty z pustym kontenerem bez niczego, tak miały w zimny dzień jechać 5 godzin pociągiem.

Codziennie dojeżdżam do pracy pociągiem i doskonale znam warunki w jakich się podróżuje. Dla kotów tak długa droga, zmiana otoczenia i miejsca to stres, a stres zmniejsza odporność. Jak można było koty wieźć na "gołej podłodze"???
Ostatnio edytowano Czw lis 11, 2010 21:39 przez WarKotka, łącznie edytowano 1 raz
Pycha kroczy przed upadkiem. A za upadkiem kroczy śmieszność... :mrgreen:

WarKotka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19066
Od: Pt lip 31, 2009 20:39
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lis 11, 2010 21:39 Re: kitolki

pięknie pani manipuluje informacjami, żeby zachować twarz, gratuluję. :wink:
wybraliśmy receptę od pierwszego weta, od drugiego wróciliśmy wieczorem, na drugi dzień koty były zabrane, a recepta przekazana.
przed przyjazdem napisała pani, że zapewni wkład do transportera, po co teraz te farmazony. :roll:
za diagnozy wetów nie odpowiadam, przekazałam wszystko, co mi powiedzieli - a chlamydia z herpes często składają się na koci katar. do pani przyjazdu leczyłam oba koty, ciągle do pani pisałam jak się czują.
życzę dobrej nocy i tyle szacunku do ludzi, ile ma pani do kotów (przypomniała mi się historia o sąsiadce i trzaskających drzwiach, może pani opowie? :wink: ).

fu.

 
Posty: 24
Od: Czw paź 14, 2010 12:28

Post » Czw lis 11, 2010 21:46 Re: kitolki

fu. pisze:pięknie pani manipuluje informacjami, żeby zachować twarz, gratuluję. :wink:
wybraliśmy receptę od pierwszego weta, od drugiego wróciliśmy wieczorem, na drugi dzień koty były zabrane, a recepta przekazana.
przed przyjazdem napisała pani, że zapewni wkład do transportera, po co teraz te farmazony. :roll:
za diagnozy wetów nie odpowiadam, przekazałam wszystko, co mi powiedzieli - a chlamydia z herpes często składają się na koci katar. do pani przyjazdu leczyłam oba koty, ciągle do pani pisałam jak się czują.
życzę dobrej nocy i tyle szacunku do ludzi, ile ma pani do kotów (przypomniała mi się historia o sąsiadce i trzaskających drzwiach, może pani opowie? :wink: ).


Nie wnikam, ale weta to bym zmienił bo ten strasznie oszukuje, różnica w oczach zajętych przez herpes i chlamydie jest gigantyczna i skoro on nie potrafił stwierdzić czy to herpes czy chlamydia to raczej bym go nie polecił, a on jeszcze chce uchodzić za specjalistę. Nie wnikam po czyjej stronie jest prawda, bo pewnie leży po środku, ale weci mnie dobili :mrgreen:
Obrazek

Satyr77

 
Posty: 7920
Od: Pt lip 31, 2009 12:06
Lokalizacja: Óć

Post » Czw lis 11, 2010 21:49 Re: kitolki

fu. pisze:p
przed przyjazdem napisała pani, że zapewni wkład do transportera, po co teraz te farmazony. :roll:


No cóż to Pani mówiła o tym, że kocyk a nawet zabawki będą na drogę aby koty miały zajęcie, a gdy zapytałam gdzie posłanko i jak zamierza Pani zabrać koty, to powiedziała Pani, że zapomniała, złożyłam to a karb zaaferowania kotami i tego, że do Pani będą jechały.

W jednym ma Pani rację. Tak bardziej cenię zwierzęta niż ludzi, jestem odpowiedzialna za to co oswoiłam.

Dla mnie to tyle.
„Dla zwierząt wszyscy ludzie to naziści, a ich życie – to wieczna Treblinka”. -Isaac Bashevis Singer

"Zawsze warto być człowiekiem,
Choć tak łatwo zejść na psy!"
- Ryszard Riedel, Mirosław Bochenek

“Kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie mamy, żeby zaimponować ludziom, których nie lubimy.” — Dave Ramsey
https://www.gismeteo.ru/weather-lodz-3203/

iwcia

 
Posty: 9147
Od: Czw kwi 28, 2005 6:52
Lokalizacja: Miasto włókienników :)

Post » Czw lis 11, 2010 21:57 Re: kitolki

Trzymam kciuki, żeby koty znalazły domek, który bedzie STAĆ NA ICH UTRZYMANIE, który nie bedzie się kierował kolorem futra. Sorry, ale jak widzę, że ktoś stawia warunki, że kot ma być taki i taki, to mam ochotę odpowiedzieć "To idź do sklepu i kup sobie taką maskotkę, a jak kolor ci się znudzi, to przefarbuj"
Pycha kroczy przed upadkiem. A za upadkiem kroczy śmieszność... :mrgreen:

WarKotka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19066
Od: Pt lip 31, 2009 20:39
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lis 11, 2010 21:58 Re: kitolki

kiche_wilczyca pisze:A czemuż nigdy więcej umowy adopcyjnej??? Czyżby warunki tam zawarte były dla pani niewygodne??

po pierwsze, nie interesuje mnie umowa na czas nieokreślony, nie mam zamiaru trząść porami, że po kilku latach ktoś mi pod byle pretekstem zabierze kota.
po drugie, nie chce mi się urządzać imprez typu wizyta przedadopcyjna i pisać referatów po adopcji, nie mieć możliwości oddania kota mamie etc, etc, etc. generalnie mieć kogoś na głowie.
po trzecie, nie wezmę już kota z miejskiego podwórka.
Ostatnio edytowano Czw lis 11, 2010 22:11 przez fu., łącznie edytowano 2 razy

fu.

 
Posty: 24
Od: Czw paź 14, 2010 12:28

Post » Czw lis 11, 2010 22:04 Re: kitolki

Ale chyba zapoznała się pani wcześniej z warunkami adopcji i tym co jest zawarte w umowie??
Pycha kroczy przed upadkiem. A za upadkiem kroczy śmieszność... :mrgreen:

WarKotka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19066
Od: Pt lip 31, 2009 20:39
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lis 11, 2010 22:06 Re: kitolki

fu. pisze:
kiche_wilczyca pisze:A czemuż nigdy więcej umowy adopcyjnej??? Czyżby warunki tam zawarte były dla pani niewygodne??

po pierwsze, nie interesuje mnie umowa na czas nieokreślony, nie mam zamiaru trząść porami, że po kilku latach ktoś mi pod byle pretekstem zabierze kota.
po drugie, nie chce mi się urządzać imprez typu wizyta przedadopcyjna i pisać referatów po adopcji, nie mieć możliwości oddania kota mamie etc, etc, etc. generalnie mieć kogoś na głowie.
po trzecie, nie wezmę już kota z miejskiego podwórka.


I trzeba było tak od razu. To odpadają jeszcze automatycznie schrony i hodowle, czyli może pani wziąść kupić sobie kota z pseudohodowli albo od rozmnażaczy, a tego nie popieramy.
Iwcia masz PW
Obrazek

Satyr77

 
Posty: 7920
Od: Pt lip 31, 2009 12:06
Lokalizacja: Óć

Post » Czw lis 11, 2010 22:15 Re: kitolki

kiche_wilczyca pisze:Ale chyba zapoznała się pani wcześniej z warunkami adopcji i tym co jest zawarte w umowie??


owszem.

kiche_wilczyca pisze:Trzymam kciuki, żeby koty znalazły domek, który bedzie STAĆ NA ICH UTRZYMANIE, który nie bedzie się kierował kolorem futra. Sorry, ale jak widzę, że ktoś stawia warunki, że kot ma być taki i taki, to mam ochotę odpowiedzieć "To idź do sklepu i kup sobie taką maskotkę, a jak kolor ci się znudzi, to przefarbuj"


no tak, wybieram kota, który mi się podoba, a nie pierwszego z brzegu. ponadto szukam miziastego. nie jestem od ratowania kotów, szukam po prostu miłego towarzysza.
kiche_wilczyca, a weganką chociaż jesteś, że tak rzucasz kamieniami? :wink:

Satyr77 pisze:I trzeba było tak od razu. To odpadają jeszcze automatycznie schrony i hodowle, czyli może pani wziąść kupić sobie kota z pseudohodowli albo od rozmnażaczy, a tego nie popieramy.
Iwcia masz PW


biorę kota ze wsi.

fu.

 
Posty: 24
Od: Czw paź 14, 2010 12:28

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Maniek19, sylwiakociamama i 136 gości