

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
Borówka16 pisze:ul.Rogozińskiego , koło Ronda , ok.10 kotów do ciachania![]()
Do tego jeszcze gdzieś z 5 ( z tego co mi mówią) kociaków....![]()
Jest ktoś z tych okolic ?
Borówka16 pisze:ul.Rogozińskiego , koło Ronda , ok.10 kotów do ciachania![]()
Do tego jeszcze gdzieś z 5 ( z tego co mi mówią) kociaków....![]()
Jest ktoś z tych okolic ?
pisiokot pisze:Borówka16 pisze:ul.Rogozińskiego , koło Ronda , ok.10 kotów do ciachania![]()
Do tego jeszcze gdzieś z 5 ( z tego co mi mówią) kociaków....![]()
Jest ktoś z tych okolic ?
Rogozińskiego to blisko mnie.
Nie jestem pewna, czy o tych kociakach mowa, ale domyślam się, ze chodzi o dwa miejsca - przy przedszkolu i dwa bloki dalej.
Kociaste dokarmiają babki, które mieszkają w tych blokach, kompletnie niereformowalne jeśli chodzi o sterylki. Beton do kwadratu. Jakiś czas temu próbowała tam zadziałać moja znajoma z TOZ-u, babka w odróżnieniu ode mnie bardzo przebojowa - i nic z tego. Po którejś rozmowie skończyło się dziką awanturą, a próby odłowienia tych kotów bez ich zgody spełzły na niczym. Siedzą te babsztyle w oknach całe dnie, mają te ogródki, w których siedzą koty jak na dłoni. Wystarczy przystanąć na chwilę, zagadać coś do kociastych, a zaraz słychać trzask otwieranego okna i jakaś gęba się wychyla. Ja sama ze dwa lata temu próbowałam rozmawiać z jedną z tych pań, gadka była nawet miła, do momentu, w którym nie zaczęłam o sterylkach. W tym momencie pani zamieniła się w autystyczne głuchonieme dziecko bez kontaktu patrzące tępo przed siebie. I tak zamarła
Pogadałam do jej pleców dłuższą chwilę i na tym się skończyło
. Powtórna próba skończyła się tym samym.
Borówka16 pisze:pisiokot pisze:Borówka16 pisze:ul.Rogozińskiego , koło Ronda , ok.10 kotów do ciachania![]()
Do tego jeszcze gdzieś z 5 ( z tego co mi mówią) kociaków....![]()
Jest ktoś z tych okolic ?
Rogozińskiego to blisko mnie.
Nie jestem pewna, czy o tych kociakach mowa, ale domyślam się, ze chodzi o dwa miejsca - przy przedszkolu i dwa bloki dalej.
Kociaste dokarmiają babki, które mieszkają w tych blokach, kompletnie niereformowalne jeśli chodzi o sterylki. Beton do kwadratu. Jakiś czas temu próbowała tam zadziałać moja znajoma z TOZ-u, babka w odróżnieniu ode mnie bardzo przebojowa - i nic z tego. Po którejś rozmowie skończyło się dziką awanturą, a próby odłowienia tych kotów bez ich zgody spełzły na niczym. Siedzą te babsztyle w oknach całe dnie, mają te ogródki, w których siedzą koty jak na dłoni. Wystarczy przystanąć na chwilę, zagadać coś do kociastych, a zaraz słychać trzask otwieranego okna i jakaś gęba się wychyla. Ja sama ze dwa lata temu próbowałam rozmawiać z jedną z tych pań, gadka była nawet miła, do momentu, w którym nie zaczęłam o sterylkach. W tym momencie pani zamieniła się w autystyczne głuchonieme dziecko bez kontaktu patrzące tępo przed siebie. I tak zamarła
Pogadałam do jej pleców dłuższą chwilę i na tym się skończyło
. Powtórna próba skończyła się tym samym.
To faktycznie ciężka sprawa![]()
Czemu ludzie są tacy tępi![]()
![]()
XAgaX pisze:Ja bym zaczęła od podawania Promonvetu bez ich wiedzy, zastanowiłabym się też nad ponownym kontaktem z TOZ- nie chcą zadbać właściwie o koty, które nie są ich własnością - niech inspektorzy zwyczajnie przyjadą i odłowią albo pilnują, aby Wam pozwolono odłowić. Wiem, że w Wawie parę takich akcji (tylko głównie z udziałem Straży dla Zwierząt) miało miejsce![]()
moja znajoma miała kiedyś podobną sytuację, nie pomogła prośba, groźba, Promonvet nie zawsze, mówię jej "Grażyna, idź o 3-4 nad ranem, oni kiedyś śpią" - poskutkowało, udało się złapać. Nie sądzę, żeby te "karmicielki" nigdy nie zasypiały
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 175 gości