Hej
No cóż, mimo wszystko warto było spróbować

Pozostaje mieć nadzieję, że ktoś to przeczyta i zaoferuje schronienie dla maluchów. Ja miałam dzisiaj odwozić naszego kocurka do Warszawy, ale wczoraj się rozchorował

Także adopcja odroczona i kolejne miejsce u mnie zablokowane. Mam nadzieję, ze mały szybko z tego wyjdzie, niemniej jednak siedzi nadal w Gliwicach, a to jeszcze bardziej pogarsza położenie tutejszych malców

Do tego okazało się, że kocurki, które wczoraj dostałam, miały być zsocjalizowane, a są.... hmm, jakby to powiedzieć... Nie są dzikie. Znaczy nie gryzą i nie syczą. Ale to jeszcze nie znaczy, że są oswojone.... Co prawda wychowywały się w domu u starszej Pani, ale jej opieka ograniczała się do wstawienia miseczki z jedzeniem do klatki i sprzątnięcia kuwety. Także obawiam się, że czeka mnie tutaj ogrom pracy...
Pozdrawiam ciepło
