
Budrys- mój kluseczek najukochańszy przyjechał do mnie z Lublina od Kasi D. Najpierw miałam jego siostrę-Pumę , marmurkową panienkę, która po miesiącu zachorowała i niestety odeszła



Migdałek- przybył do mnie 3-go lipca. Wyciągnęłysmy jego z rodzinką z bielańskiej piwnicy. Małe dzikie, drące się kocię. Miał byś szarą córuchną, jest brązowym synusiem. Jest bardzo podobny do Pumy. Zdecydowałam sie go przygarnąć po tym jak odszedł Boruta

Budrys już Migdałka polubił, ale maluszek jeszcze troszkę się boi. Z racji, że jest u mnie nadal matka Migdałka, to Budrynio nie może go pogonić, bo tamta fuczy.
Dalszy rozwój sytuacji będę obserwować od jutra jak chłopaki zostaną same.
A teraz idę prosić Wodza o przeniesienie tu zdjęć z wątku Groszka
