» Sob lis 06, 2010 0:13
Re: Dokocenie. Kotka jedynaczka i jednoroczny kotek kastrat
Pozwalam sobie wciąć sie w wątek, bo od dawna myślę o dokoceniu, ale po prostu boję się reakcji mojej rozpuszczonej i rozpieszczonej rezydentki. Jestem na forum juz jakis czas, ale do tej pory tylko czytam, czytam, czytam i podziwiam . Dzis natrafiłam na ten świeżutki wątek / stare na ten temat załatwiłam przed południem/. Mam trzyipółletnia kotkę, swobodnie wychodząca , sterylizowaną. Ostatnio Misia zaczyna robic sie strasznie leniwa, mało wychodzi, w domu cały czas właściwie śpi i doszłam do wniosku, że przydałoby się jej jakieś towarzystwo. Ale... , no właśnie, to ALE. Misia sama pochodzi z dokocenia, wzięłam ją do domu jak miała dwa mies, a w domu był 4letni Kocur, niekastrowany, przecudowny, super mądry zwierzak. Małej nigdy nie zaakceptował, nie robił jej wprawdzie krzywdy, ale na mnie obraził się strasznie , z kota domowego stał sie kotem podwórzowym , przychodził właściwie tylko najeść sie. Misia starała się go obłaskawic, zaczepiała, chciała się bawić, on ją zawsze oprychał i odchodził. Więc praktycznie już wówczas była kocią jedynaczka. Niecałe dwa lata temu Kocur odszedł, nowotwór w gardle, nie było ratunku. Oboje z TŻ przeszliśmy to strasznie. Ale czas leczy rany...A teraz boję się, że z kolei Misia się obrazi, zwłaszcza, ze ma stale do czynienia z innymi kotami i jakos z żadnym nie moze się zaprzyjażnic. Jest tak zaborcza, że kocurka mojej sąsiadki przegania z jego własnego parapetu, żeby tylko "ciocia " ją pomiziała, a nie jego. Niedawno sąsiedzi z drugiej strony ulicy przywieżli kociego malucha, tak ok trzy mies, wzięłam go na chwile do domu - rany jaka była awantura, warczenie , syczenie, prychanie. A potem całe popołudnie biegała po domu i sprawdzała, czy gdzieś go nie ma. I po prostu nie wiem, jak sprawe rozwiązać, zwłaszcza, ze nie mam żadnej możliwości odizolowania kotów od siebie , nawet na krótko, cały domek ma ok 32mkw, nie ma nawet miejsca na drugą kuwetę, z tym, ze Misia załatwia się na dworze, w domu tylko, jak ma areszt.I tu jest kolejny problem, bo kota ma obniżona odporność, testy na FIV i FeL ujemne, ale prawdopodobnie jest nosicielką wirusa KK, miała już zapalenie oskrzeli, ostre zapalenie krtani, często kaszle, więc wetki nie wykluczają astmy. Kociaka chcę wziąć z fundacji, ale mam prośbę - poradżcie, czy lepiej malucha / oczywiście zaszczepionego/ , takiego wolałabym, czy dorosłego?Jakiego łatwiej jej będzie zaakceptować? I jak ją do tego przekonać?