Niesłyszący biały kotek - Cass:)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lis 04, 2010 14:14 Niesłyszący biały kotek - Cass:)

Witam,
jest to mój pierwszy post na tym forum więc jeżeli podobny temat już istniał bardzo prosiłabym o podanie do niego linków.
Witam również wszystkich bardzo serdecznie.
Od tygodnia jestem szczęśliwą właścicielką malutkiego białaska, nazywa się Cass .
Kotek trafił do mnie kiedy miał zaledwie 4 tygodnie.
Cass jest cały biały, jedynie z malutką szarą łatką na główce między uszkami. Jest bardzo odważny i ruchliwy.
Cass niestety okazał się kotkiem niesłyszącym (weterynarz to potwierdził). Stąd moje pytanie: jak najlepiej zająć się takim małym rozrabiaką?? Jakimi metodami można próbować go "wychowywać" i sprawić żeby nasze wspólne życie układało się jak najlepiej.
Kiedy byłam jeszcze dzieckiem w moim domu zawsze były koty, jednak kotek niesłyszący jest większym wyzwaniem. Jak nauczyć go co jest mu wolno a czego nie gdy nie można używać popularnego "psik".
Co można zrobić aby również jego życie było jak najprzyjemniejsze, jak go nie wystraszyć itp.

Bardzo proszę o wszelkie informacje na temat niesłyszących kotów, szczególnie tych białych. Dowiedziałam się już dlaczego waśnie białe kotki są bardziej narażone na głuchotę jednak wszelkie informacje będą mi bardzo pomocne
Ostatnio edytowano Pon lis 15, 2010 21:28 przez Elantis, łącznie edytowano 1 raz

Elantis

 
Posty: 9
Od: Czw lis 04, 2010 13:02
Lokalizacja: Jelenia Góra/Wrocław

Post » Czw lis 04, 2010 14:41 Re: Niesłyszący biały kotek - Cass:)

My mamy sygnały gestów np. na przywołanie macham dłonią oraz groźnych min i grożenie palcem, jak coś robi nie tak;)
Machałam mu kiedyś ścierką , ale to Filipa tylko zachęcało do zabawy.
Oczywiście, kocim zwyczajem, reaguje na te gesty zależnie od humoru ;)
Reaguje na kucnięcie i wyciągnięcie rąk i mówię do niego przykładając usta do głowy albo karku, żeby czuł wibracje.
Tak w ogóle to łatwo się wychowuje niesłyszącego kota i szybko można o tym zapomnieć.
Jedyny minus, ze jak się gdzieś zaszyje, a ja nie wiem gdzie i czy go gdzieś nie zamknęłam , to nie przywołam go za Chiny Ludowe, gdy muszę wyjść z domu w spokojności sumienia ;)
Za to gaduła niesamowita z niego :)
Aga_
 

Post » Czw lis 04, 2010 15:42 Re: Niesłyszący biały kotek - Cass:)

Dziękuję za odpowiedź:D Również próbuję wprowadzić gesty, na wyciągnięcie ręki coraz częściej przychodzi, ale grożenie palcem jest dla niego jak zaproszenie do zabawy :D
Muszę spróbować mówienie z bliskiej odległości - świetny pomysł z tymi wibracjami.
Dwa poszukiwania ukrytego kota mam już za sobą. Zabezpieczyłam wszystkie możliwe miejsca w które mógłby się wcisnąć, ale Cass dał mi bardzo szybko do zrozumienia, że mogłam się postarać bardziej i wykazać większą wyobraźnią :roll:

Elantis

 
Posty: 9
Od: Czw lis 04, 2010 13:02
Lokalizacja: Jelenia Góra/Wrocław

Post » Pt lis 05, 2010 8:29 Re: Niesłyszący biały kotek - Cass:)

Elantis, kot sam wyjść powinien. Problem z przywołaniem go jak nie jesteśmy pewne, czy aby go nie zamkniemy, np. w szafie ;)
Aga_
 

Post » Pt lis 05, 2010 11:30 Re: Niesłyszący biały kotek - Cass:)

Spoooko... Opracować mowę gestów na podstawowe kwestie - zejdź, i chodź.To pierwsze przeważnie i tak zlekceważy dokąd nie zauważy że ruszasz z interwencję, na drugie zareaguje jak zechce. Uważać na małego drania bo często jak nie ma bodźca to nie ma strachu, więc może być ciekawski a lęk go nie powstrzyma - Miyuki nie boi się psów, samochodów, odkurzacza oczywiście też. "Uprzedzać" dotyk kiedy śpi bo nagle zbudzony może się przestraszyć - lekkie klepnięcie w podłoże lub dmuchnięcie z futerko powinno wystarczyć. Jak wlezie w jakąś dziurę da się wywabić czymś smakowicie pachnącym - tak "znalazłam" Miyuki kiedy zaszyła się w ładowanej od góry pralce. Gadać i tak można - kotku to nie przeszkadza. :mrgreen:
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pt lis 05, 2010 23:53 Re: Niesłyszący biały kotek - Cass:)

Staram się go nie wyciągać z jego "kryjówek" jednak kiedy wejdzie pod łóżko, które ugina się kiedy ktoś na nim siada istnieje duże niebezpieczeństwo zgniecenia kotka...Z tego miejsca niestety muszę go wyciągać:(
Próbuję wprowadzić gesty jednak Cass zdaje się być na nie coraz bardziej obojętny. Udaje mi się go jedynie przywołać. Nie wiem co już ma wymyślić na to żeby skądś zszedł, gdzieś nie wszedł lub żeby przestał drapać czy budzić mnie co noc o 2:58 i nie dawać zasnąć do 4 z kawałkiem...
Smakowite kąski nie skutkują, chyba, że lazania od której nie da się opędzić:D niestety nie jestem w stanie jej przyrządzać za każdym razem kiedy się schowa :roll:
Oczywiście gadam do niego jak najęta i nic sobie nie robię z tego, że mnie nie słyszy, wołam do niego a później sama się z siebie śmieję i zaczynam machać ręką żeby przyszedł :D
Przeczytałam w którymś wątku na tym forum o spryskiwaczach używanych w celu "wychowania" kota. Co myślicie o takim sposobie w przypadku kotków niesłyszących?? Czy taki spryskiwacz bez słownej reprymendy nie wystraszy za bardzo kotka??

Elantis

 
Posty: 9
Od: Czw lis 04, 2010 13:02
Lokalizacja: Jelenia Góra/Wrocław

Post » Sob lis 06, 2010 9:07 Re: Niesłyszący biały kotek - Cass:)

To że reaguje kiedy chce, a kiedy ma w nosie to ma, jest prawidłowe. To kot a nie pies. Zobacz - jak go op... to ma w nosie, a jak wołasz to przychodzi... Bo nie wie czy czegoś dobrego dla kotecka nie masz. A opieprz to opieprz - w brzuszku nie przybędzie, więc można olać. Moje robią to samo - stare wyjadacze. Spryskiwacz działa, u mnie działało też rzucanie w kota paczką chusteczek higienicznych lub zwiniętą skarpetką (jak stopki, to całą parą :twisted: ) bo się łebki nauczyły że można lekceważyć wszelkie wrzaski i gesty dokąd nie wstanę żeby "zrobić porządek" z kotkami. "Zdalne sterowanie" za pomocą skarpetek pomogło na jakiś czas, potem uznały że wynalazłam metodę na dostarczanie im nowych zabawek. Chusteczkami się nie bawią. Miyuki nie jest obojętna na kontakt z człowiekiem - ona wskakuje do łóżka i mruczy jak prawdziwy traktor, wskakuje na kolana, siada na klawiaturze kompa kiedy piszę... Szuka kontaktu i zawsze wtedy mruczy. Z czesaniem gorzej bo przodzik z mruczeniem, a jak się do tyłka dobieram to przeważnie pierze z paznokcia po rękach. Głucha nie głucha, ale charakterek ma.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Sob lis 06, 2010 16:03 Re: Niesłyszący biały kotek - Cass:)

Cass również bardzo szuka kontaktu, w nocy najbardziej lubi przytulać się do twarzy, co ja lubię już mniej :twisted:
Klawiatura jest zawsze oblegana kiedy tylko coś piszę i łapkami potrafi nacisnąć wręcz wszytko i otworzyć funkcję ,o których nie miałam pojęcia :D Uwielbiam jego mruczenie,porównuje je do kosiarki :D
W poniedziałek wybiorę się po spryskiwacz, na pewno bardzo się przyda bo własnie widzę, że jest w połowie drogi po zasłonie do karnisza... :roll: Do tego czasu chyba zastosuje te skarpetki :D
Z czesaniem nie mam kłopotu bo Cass jest kociakiem krótkowłosym, ale czasem trzeba mu wyczyścić oczka lub łapki, wtedy na prawdę pokazuje co potrafi :twisted:

Bardzo miło jest móc porozmawiać z kimś kto również posiada niesłyszącego kotka, wcześniej nigdy nie spotkałam się z takim przypadkiem więc nie wiem jak powinno się trakowa takie łobuziaki, bardzo Wam dziękuję za wskazówki i czekam na więcej jeżeli ktoś będzie miał ochotę napisać :)

Elantis

 
Posty: 9
Od: Czw lis 04, 2010 13:02
Lokalizacja: Jelenia Góra/Wrocław

Post » Sob lis 06, 2010 20:39 Re: Niesłyszący biały kotek - Cass:)

Strasznie biedne kociątko, że w tym wieku już nie ma mamy i rodzeństwa.

Mój Olek jest cały biały. Jak był mały, miał dwie szare łatki na główce między uszkami. Teraz już ich nie ma. Olek jest kocurkiem słyszącym selektywnie. Słyszy otwieraną lodówkę z połowy kilometra, lecz gdy mówię do niego "nie bij Pcimki" niestety nagle traci słuch. Z tej przyczyny odpuszczone zostały mu wszelkie próby wychowacze, co zaowocowało, iż wyrósł na bardzo mądrego, miłego i rezolutnego kocurka.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob lis 06, 2010 23:22 Re: Niesłyszący biały kotek - Cass:)

Również żałuję, że nie mógł być jeszcze z mamą :(
Zaczynam się również zastanawiać czy kotek jednak nie był starszy niż te 4 tygodnie. Wet tez uważa, że jego wiek może być przekłamany i daje mu na oko 6-7 tygodni:) Mam nadzieje, że tak jest i jeszcze choć te kilka dni był dłużej z rodzinką niż nam się wydaje :D

Cass również ma łatkę między uszami, zastanawiam się cały czas czy ona zniknie czy zostanie. Wygląda jakby był przybrudzony popiołem :D
Kiedy te łatki znikły u Twojego Olka??
O dziwo Cass nie słyszy lodówki, ale pewnie to przychodzi z wiekiem:D
Ostatnio edytowano Pon lis 15, 2010 21:33 przez Elantis, łącznie edytowano 1 raz

Elantis

 
Posty: 9
Od: Czw lis 04, 2010 13:02
Lokalizacja: Jelenia Góra/Wrocław

Post » Nie lis 07, 2010 7:54 Re: Niesłyszący biały kotek - Cass:)

Elantis pisze:...
Cass również ma łatkę między uszami, zastanawiam się cały czas czy ona zniknie czy zostanie. Wygląda jakbybył przybrudzony popiołem :D
Kiedy te łatki znikły u Twojego Olka??
O dziwo Cass nie słyszy lodówki, ale pewnie to przychodzi z wiekiem:D

Olka plamki też wyglądały popielato. Znikły jak miał rok, może półtora. Znikły nagle - może w ciągu 2 tygodni. A lodówkę Cass może się nauczy słyszeć przez podłogę - łapkami.

Tak wyglądał mały Olko:
Obrazek

Zrób foty swojemu.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lis 07, 2010 9:11 Re: Niesłyszący biały kotek - Cass:)

Szkoda, że nie wzięłaś parki, bo wtedy głuchy by naśladował słyszącego.
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40436
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Nie lis 07, 2010 11:53 Re: Niesłyszący biały kotek - Cass:)

kasia86 pisze:Szkoda, że nie wzięłaś parki, bo wtedy głuchy by naśladował słyszącego.

Dokładnie - w kupie raźniej i łatwiej o komunikację. Z tym że naśladowanie to akurat różnie działa. Śpiąca Miyuki ma w nosie cały świat. Kiedy wracam do domu, pod drzwiami kłębi się koci tabunek, a ta ofiara nie przerywa drzemki. Bo nie słyszy klucza w zamku. Z resztą generalnie lepiej się wysypia. Elantis, Twój Cass jest głuchy genetycznie jak sądzę - ma chłopak pecha bo mając kolorowe plamki szanse na uaktywnienie geny miał nikłe, ale na szczęście on sobie z tego pecha sprawy nie zdaje. Miyuki jest klasycznym przykładem genetycznej głuchoty, u niej barwnika praktycznie brak - jest śnieżnobiała i ma niebieskie oczy, u takich kotów ten gen występuje najczęściej.
W połowie drogi do karnisza mówisz... Hmm... Zdolny maluch, zdolny... Z czasem mu przejdzie pewnie takie wspinanie, ale skojarzyło mi się coś... Masz kwiatki w doniczkach? Jeśli tak, sprawdź czynie są to rośliny toksyczne dla kotów. Jeśli nie są, współczuję kwiatkom bo moje nieźle latały nim kociska opanowały fakt że ten parapet nie jest ich. A maluchy kochały łazić po doniczkach między szybą a kwiatkiem - idealny koci busz.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Nie lis 07, 2010 12:21 Re: Niesłyszący biały kotek - Cass:)

Cass wygląda niemal identycznie jak Olek, różni się tylko tą plamką:) Zdjęcia postaram się wrzucić jak tylko uda mi się jakieś zrobić i rozszyfrować jak dodać je na forum :) Może dzisiaj z tym powalczę :roll:
Również miałam nadzieje, że jednak okaże się, że słyszy. Zaczytywałam się w statystykach i moje nadzieje rosły, ale niestety weterynarz potwierdził moje obawy i okazało się, że Cass nie słysz w ogóle :( Moją nadzieję wzbudzały również jego zielone oczy...
Parki niestety nie mogłam wziąć, ze względu na małe mieszkanie i to, że jeszcze studiuje i często jeżdżę między dwoma miastami, z dwójką chyba bym sobie nie poradziła. Rozważam jednak taką możliwość w przyszłości, bo szkoda mi kociaka, który miałby sam siedzieć w domu kiedy nikogo nie ma. Za 1,5 roku kończę studia i mam nadzieje, że wtedy uda się dokocenie :D

Kwiatki mam tylko w mieście rodzinnym, bo mama je uwielbia. Jednak gdy tylko Cass jest w pobliżu wszystkie doniczki z Orchideami lądują na najwyższych półkach. Na razie jest też rzadko wypuszczany na cały dom. Kiedy tylko trochę podrośnie przestanę podlewać te toksyczne kwiatki, żeby nie stwarzać ryzyka :D :twisted:

Zdolny jest niesłychanie i po przygodzie z karniszem postanowiłam zrobić mu jakiś porządny drapak. Podczas długiego weekendu będę działać:D
Ostatnio edytowano Pon lis 15, 2010 21:36 przez Elantis, łącznie edytowano 1 raz

Elantis

 
Posty: 9
Od: Czw lis 04, 2010 13:02
Lokalizacja: Jelenia Góra/Wrocław

Post » Nie lis 07, 2010 12:48 Re: Niesłyszący biały kotek - Cass:)

Biedne orchidee... Mają przegwizdane - te kruche łodyżki... Wiesz co? Akurat małe mieszkanie jest problemem jeśli masz psy. Koty zajmują przestrzeń jakoś inaczej. W Polsce mieszkałam w kawalerce 28m i z pięcioma kotami wcale nie było ciasno nawet jeśli TŻ wpadal na urlop. Z 5 psami sobie tego nie wyobrażam. Gorzej że kursujesz "na dwa domy", chyba że jeździsz własnym samochodem bo różnica między 1 transporter a 2 transportery mocno maleje w obliczu własnego autka. Zdjęcia... Wrzuca się przez jakiż portalik - ja wbijam przez fotosika, ale to nie jedyna taka opcja. Drapak to fajny pomysł, u nas na samym początku działała zwykła decha obita wykładziną podłogową - duża, oparta solidnie o szafę. Sprawdza się do dziś w kocich szaleństwach. Poza tym z niskobudżetowych zabawek, fajne są kartony - taki po bananach to super tunel, jeśli w normalnym wyciąć dziurę i odwrócić do góry dnem, powstaje znakomita budka -schowek na kota. Zwykła kulka zwinięta z papieru dostarcza masę uciechy. Moi mają bzika na punkcie wskaźnika laserowego i... rzemieni od moich starych rzymianek. A niech ktoś spróbuje przejść obok Hino w niezawiązanych butach.. :twisted: .
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 52 gości