Mam "kociego" zgryza, bo nie wiem co (i jak) zrobić

Może ktoś z Was będzie w stanie jakoś pomóc? Choćby radą.
Na początku wątku są koty z mojego osiedla, które dokarmiam: Maciek, Szarak, Nowa, Mamusia i jej kociaki. Kociaki u Fiony, Mamuśka ciachnięta biega po działkach. Straszna gapa i sklerotyk ze mnie ostatnio, zapomniałam napisać, że pojawia się na działce p. Ewy (nie widzieliśmy kotki, za skutecznie Ją wystraszyliśmy i nie sadzę, żeby pokazała się nam na oczy. A biorąc pod uwagę chłody to siedzi w budzie) i tam stołuje i grzeje. Maciek się stołuje w budce koło mojego bloku, kilka razy w tygodniu Go widujemy, często z daleka, bo się boi. Nowej nie widziałam od... czerwca, nie mam pojęcia co z Nią
Zgryza mam z Szarakiem:
fiona.22 pisze:3. Szaraczek
Kocur przestał się mnie panicznie bać. Gdy nakładam mu karmę to jest w pobliżu i pomiaukuje, a często (szczególnie, gdy wykładam mokrą) kręci się dookoła mnie i ociera jak szalony (za każdym razem mam nadzieję, że nie wpadnie na pomysł "zaznaczyć terenu", czyli mnie, bo On pełnojajeczny

).
Niestety Szarak
kicha i charczy 
Nie wiem od jak dawna, bo w weekend ja się rozchorowałam i TŻ karmił koty (a Szarak trzyma TŻ na dystans), na pewno od wczoraj.
I tu mam problem(y)
- złapanie - kot da mi się pogłaskać, ale nie dam rady Go złapać sama w ręce;
- kota mogę, co najwyżej, zabrać do weta na osiedlu, bo jest najbliżej (samochodu brak, a autobusem bałabym się z Nim jechać);
- dokąd Go zabrać od weta

do domu nie mogę - trzy koty, w tym 3-miesięczne, nieszczepione kocie - brak możliwości izolacji (kawalerka, a w łazience mogę co najwyżej trzymać małego kociaka, bo jest tak ogromna

);
- o kasie na leczenie nawet nie wspominam, bo tego zawsze brakuje. Czekają mnie szczepienia Mimi, ale chociaż część kosztów mogłabym pokryć (i może dałabym radę jakiś bazarek zrobić).
Błagam o jakieś pomysły, co zrobić? Nie mam serca, tak Go zostawiać
