wczoraj się wystraszyłam
bo doszło do starcia burych
henryk z timonem
napadli na siebie, nie wiem który zaczął
ale usłyszałam potworny wrzask
i jak przybiegłam to się kotłowali
i futro tylko fruwało
nauczona że tylko spokój nas uratuje
zaczęłam do nich słodko gadać i uspakajać
i jak podeszłam to się rozdzielili, kazdy pobiegł w swoja stronę
Tymianek schował się pod kanapę, henryk do kuchni
myślałam, ze trzeba bedzie izolować i na cito
innego DT szukać- bo wygladało naprawdę groźnie
ale po chwili heniek przyszedł, jakby nigdy nic,
normalnie się przytula, timon tez po jakims czasie wyszedł
i tez nic, do tej pory jest spokój...