Wylazła wczoraj - jednak
łyskas czyni cuda
I dobrze, bo już się zaczęłam martwić, że tym uporem krzywdę sobie zrobi. Na szczęście jest dobrze (rewizja już zatkana na amen

), od razu było siu w kuwecie, w nocy wreszcie kupol się pojawił.
Wyniosła spod wanny na sobie cały syf, jaki tam się zgromadził przez 3 lata od remontu (a wątpię, żeby przed zabudowaniem wanny glazurnik tam wysprzątał na błysk

). W związku z tym całą łazienkę mam up...oną równo

A Mamysz ma kwarantannę*), dopóki się przynajmniej na tyle nie doczyści, żeby śladów nie zostawiać
Teraz streszczenie
Kto pamięta to dobrze, a kto nie, to przypomnę. Mamysz Inka wraz z latoroślą i Ruda Neska w środku trzaskającej zimy musiały opuścić przytulny magazyn. Inka z Neską powędrowały do Radomska, a Mysz wylądowała u mnie. Wszystkie trzy raczej dzikawe, oswojone na tyle, co koty dokarmiane przez człowieka. Ruda Neska wróciła do Warszawy i robi banerki

Młoda Mysza terroryzuje Rudego kumpla i swoją Dużą

I tylko Mamysz jeszcze bez domku - smutna, spokojna, bura, zwyczajna i dzikawa
Tiaaa, dzikawa...

Okazuje się, że ona taka sama dzika jak córka - ma do perfekcji opanowane robienie wrażenia głodnej tygrysicy broniącej młodych

Uszy na płasko, kły na wierzchu, syk i prych aż się niosą po osiedlu echem
Nie podchodź, nie dotykaj, uważaj, bo Cię zjem i nawet tego nie zauważę
Podchodziłam do niej "z pewną taką nieśmiałością", bo bliznę po jej łapaniu w styczniu mam na łapie do dziś

Złapana na ręce początkowo się wyrywa, później trzęsie, a na koniec (jak nie ma gdzie zwiać) luzuje się całkowicie i poddaje tym strasznym miziankom
Jak do tej pory wiemy już, że kota lubi być głaskana, drapana u nasady ogona, a uszy to można powyrywać
Pozwoliła się wczoraj wytrzeć wilgotną gąbką i ręcznikiem do sucha (
Co ty mi robisz?! Dlaczego?!!!! No dobra, jeszcze tu mnie tym ręcznikiem pomasuj... 
), przemyłyśmy ślepia, wyczyściłyśmy uszy, a zębów to żadnej z moich tak dokładnie obejrzeć nie jestem w stanie
Niestety w pysku bardzo nieciekawie się dzieje

Dziąsła są aż purpurowe i mocno spuchnięte, kamień ma nawet na kłach - mam nadzieję, że stan dziąseł wynika tylko z tego kamienia. Wybieramy się do weta, jak tylko dam radę - najdalej w sobotę, ale pewnie uda mi się szybciej.
Fatum jakieś z tymi zębiskami chyba...

Nic to, damy radę
Podsumowując - będą z niej koty

I to domowe i miziaste
Jestem ogromnie zaskoczona, jak bardzo charaktery matki i córki są podobne - Mysz złapana na ręce zachowywała się dokładnie identycznie i tak samo świetnie straszyła

Ale żadnych prób drapania, gryzienia, żadnego Houdiniego wśród przodków

Obie koty w pełni obsługowe, jeśli chodzi o zabiegi higieniczno-weterynaryjne. Tzn. Mamyszy jeszcze piguł nie podawałam żadnych (i oby nie było takiej potrzeby), ale z doświadczenia przy wczorajszym myciu wnioskuję, że nie będzie z tym problemów w razie czego

*) Kwarantanna Mamyszy może się skończyć również z chwilą nauczenia się przez nią otwierania drzwi - jest na najlepszej drodze do tego, a to wybitnie mądry kot i przypuszczam, że sobie poradzi

Choć wolałabym, żeby jednak połazienkowała jeszcze chwilę
