Następnego dnia wieczorem została namierzona rodzina, której kocurek "uciekł". Razem z drugą karmicielką Krysia zaniosła kocurka do właścicieli - pani go wzięła, przytuliła, zaniosła do mieszkania. Później Krysi wydawało się, że ta pani zeszła z kotem na dwór i znowu go wypuściła, ale było już bardzo późno i ciemno, kota nie było widać...
Wczoraj kocurek znowu był przyklejony do rur w piwnicy. Krysia znowu zabrała go do pustego mieszkania i poszła porozmawiać z ludźmi, którzy go tak ciągle wyrzucają. Tym razem rozmawiała z panem - kot zaczął przeszkadzać, żona miała go wywieźć na wieś, ale im się nie składało, więc wywalili kota do stada karmionego przez Krysię.
Nie wiem czy można coś zrobić ludziom, którzy wywalają swojego kota na bruk, jak zepsutą zabawkę. Po kilku latach. Kilka razy wywalają.
A kot szuka domu albo DT, dziś zrobię mu zdjęcia. Pewnie nie wyjdzie na nich najlepiej, bo najpierw siedział na rurach w piwnicy, a teraz jest w pustym mieszkaniu po remoncie (wymiana rur), pełnym pyłu i syfu
