Jak młodego w przedszkolu zostawiałam, to wył, dosłownie. Dopóki nie stracił mnie z oczu. A ja wychodziłam przed budynek i wyłam. I tak jechałam do pracy. Tak było kilka tygodni.
Gdyby Juniorowi minęło po godzinie, dwóch, nawet po dobie, gdyby zjadł, siku zrobił

Kciuki.