SchronWro Wrocławscy seniorzy szukają domów!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lis 02, 2010 19:34 Re: SchronWro - potrzebni wolontariusze do wizyt w schronisku!

Leży mi na sercu ten kot :( ale zabrać go na DT niestety nie mogę :(

Wątek by się przydał... :( ktoś chce założyć?

Cameo

 
Posty: 16220
Od: Pt cze 20, 2008 23:44

Post » Wto lis 02, 2010 21:28 Re: SchronWro - potrzebni wolontariusze do wizyt w schronisku!

Do Aśki dzwoniłam gwoli ścisłości dwa razy w niedzielę i jeszcze w poniedziałek, wydawało mi się że wszyscy SĄ POWIADOMIENI o tym, że i kiedy biorę syjamkę :roll: Aśka nie wie kto ja wziął, sama się o fakcie adopcji dowiedziała od Bronisza.

Oczywiście, że jestem wstrętna pokraka, co to radośnie zabiera ze schronu same rasowe. Szczególnie że z ostatnio pojawiających sie w naszym schronie persów dwa ni zyja, a ile wysiłku i ratownia wymagał Gererd, to spytajcie Neigh.
Persy to koty trudne w pielęgnacji, jak i dość delikatne psychicznie. I tak, mają relatywnie mniejsze szanse przeżyć niż kot dachowy- m.in. duzo łatwiej zapadają na niewydolność nerek. Ten akurat kot ma adnotacje "niezadowolenie objawia załatwianiem poza kuwetą". Z takim wpisem miał szanse albo siedzieć w schronie dłużej, albo tak jak Gererd wrócić z adopcji, bo adopcje pieknych kotów bardzo często są kwestią impulsu, a nie przemyślaną decyzją.
Poporzednia persica, która wzięłam na DT, utkwiła w schro właśnie przez podobny wpis (który akurat okaał sie nieprawdą). W momencie zabierania to był pokryty kołtunami szkielet, wymagający ręcznego dokarmiania.
Oczywiście możemy za kazdym razem czekać, aż kot "rasowy" dojdzie do takiego stanu, po to, zeby go potem "ratować".

To mój 12-ty kot i naprawde nie zabrałam go dla rozrywki, wiecie?

Ariego (tego z paraliżem) tez jakoś nie wzięłam bo mam akurat taką fanaberię i upodobanie w wyciskaniu z kota moczu 2 razy dziennie.

I cholernie chętnie podzielę się również którymś z pozostałych tymczasów, które nie sa ładne, rasowe ani bezproblemowe. Psami też. Ktoś chce zagłodzoną bernardynkę z 20-kg niedowagą i kłopotami z pęcherzem, czy niby-jamniczkę z niewydolnością wątroby?

Konkludując- zostałam poproszona o zabranie i przetrzymanie kotów, a teraz nagle sie okazuje że jestem ? no nie wiem kim? czyhającym na rasowe zwierzaki. Fajnie.
kontakt telefoniczny: 786 116 007 Obrazek

Jeśli komuś coś zalegam (bazarek itp) proszę o kontakt- skleroza ;)

ulvhedinn

 
Posty: 4214
Od: Śro wrz 13, 2006 19:09
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lis 02, 2010 21:42 Re: SchronWro - potrzebni wolontariusze do wizyt w schronisku!

Witam trafił dzisiaj do schroniska pewien maluch. Ma na imię Jasiu i jest bardzo chory :( Tydzień temu został znaleziony z objawami zatrucia jakimiś toksynami. Przez tydzień był leczony przez moją kuzynkę, niestety koszty przerosły nas wszystkich. Dziś wet powiedział, że nie wie co dalej zrobić. Przez pierwsze dni Jasiek miał gorączkę powyżej 40 stopni. W końcu nastąpiła poprawa i młody zaczął wracać do świata żywych. Wczoraj jednak stan gwałtownie się pogorszył. Temperatura spadła do 35 st. Oprócz tego miał duże problemy z wypróżnianiem się i przestał jeść. Dzisiaj wykonałyśmy badania. Ma podwyższone leukocyty. Dodatkowo zrobione miał testy na wykluczenie dwóch chorób ( niestety nie pamiętam nazw ;/). Po tym wet rozłożył ręce :( Po tym wszystkim kuzynka musiała wyjechać do domu ( jest z po za Wrocławia) i podjęliśmy decyzję o oddaniu go do schronu. Serce pęka mi na samą myśl o tym. Niestety wet podał nam trzy wyjścia, dalsze kosztowne leczenie, uśpienie lub oddanie do schroniska. Proszę, a wręcz błagam o informację o stanie Jaśka. Ja wiem jak to wygląda, że chcieliśmy pozbyć się kłopotu, ale na prawdę nie mamy już środków na leczenie małego. Przez ten tydzień wydaliśmy już 500 zł. Jasio jest bardzo kochanym dzieciakiem...

emilanka

 
Posty: 56
Od: Śro sie 18, 2010 21:12

Post » Wto lis 02, 2010 22:18 Re: SchronWro - potrzebni wolontariusze do wizyt w schronisku!

Emilanka - obawiam się że Jasiek nie przeżyje schroniska (o ile jeszcze żyje). Jest chory na niewiadomoco a niedawno w schronisku była PP - bardzo zakaźna i zbierająca żniwo choroba... Szkoda że wcześniej nie napisałaś może udałoby się zorganizować jakąś pomoc finansową... :roll:
Schronisko to siedlisko dodatkowych chorób a jak mniemam Jasiej jako maluch i do tego chory nie był szczepiony... cóż...
delikatnie mówiąc kiepsko to widzę... :(
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lis 02, 2010 22:36 Re: SchronWro - potrzebni wolontariusze do wizyt w schronisku!

ulvhedinn pisze:Konkludując- zostałam poproszona o zabranie i przetrzymanie kotów, a teraz nagle sie okazuje że jestem ? no nie wiem kim? czyhającym na rasowe zwierzaki. Fajnie.

Ulv ale to tylko Osset, nikt oprócz niej nie pisze takich głupot.

mawin

 
Posty: 3919
Od: Czw sie 09, 2007 9:55
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lis 02, 2010 22:39 Re: SchronWro - potrzebni wolontariusze do wizyt w schronisku!

emilanka pisze:Witam trafił dzisiaj do schroniska pewien maluch. Ma na imię Jasiu i jest bardzo chory :( Tydzień temu został znaleziony z objawami zatrucia jakimiś toksynami. Przez tydzień był leczony przez moją kuzynkę, niestety koszty przerosły nas wszystkich. Dziś wet powiedział, że nie wie co dalej zrobić. Przez pierwsze dni Jasiek miał gorączkę powyżej 40 stopni. W końcu nastąpiła poprawa i młody zaczął wracać do świata żywych. Wczoraj jednak stan gwałtownie się pogorszył. Temperatura spadła do 35 st. Oprócz tego miał duże problemy z wypróżnianiem się i przestał jeść. Dzisiaj wykonałyśmy badania. Ma podwyższone leukocyty. Dodatkowo zrobione miał testy na wykluczenie dwóch chorób ( niestety nie pamiętam nazw ;/). Po tym wet rozłożył ręce :( Po tym wszystkim kuzynka musiała wyjechać do domu ( jest z po za Wrocławia) i podjęliśmy decyzję o oddaniu go do schronu. Serce pęka mi na samą myśl o tym. Niestety wet podał nam trzy wyjścia, dalsze kosztowne leczenie, uśpienie lub oddanie do schroniska. Proszę, a wręcz błagam o informację o stanie Jaśka. Ja wiem jak to wygląda, że chcieliśmy pozbyć się kłopotu, ale na prawdę nie mamy już środków na leczenie małego. Przez ten tydzień wydaliśmy już 500 zł. Jasio jest bardzo kochanym dzieciakiem...

no niestety oddając go do schroniska najprawdopodobnie wydaliście na niego wyrok śmierci :-( i niestety nie przesadzam, schron to najgorsze miejsce dla chorego małego kociaka :-( jaki lekarz go leczył jeśli można wiedzieć?

mawin

 
Posty: 3919
Od: Czw sie 09, 2007 9:55
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lis 02, 2010 22:41 Re: SchronWro - potrzebni wolontariusze do wizyt w schronisku!

mawin pisze:
ulvhedinn pisze:Konkludując- zostałam poproszona o zabranie i przetrzymanie kotów, a teraz nagle sie okazuje że jestem ? no nie wiem kim? czyhającym na rasowe zwierzaki. Fajnie.

Ulv ale to tylko Osset, nikt oprócz niej nie pisze takich głupot.

Nooo... szczególnie Kra jest super przedstawicielem rasy ;)
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lis 02, 2010 22:52 Re: SchronWro - potrzebni wolontariusze do wizyt w schronisku!

Lecznica na Bajana... Kurcze :/ teraz to już w ogóle pełna załamka ;/ Jak mogę się dowiedzieć jutro co z nim? Może udałoby się jego zabrać ...

emilanka

 
Posty: 56
Od: Śro sie 18, 2010 21:12

Post » Wto lis 02, 2010 22:56 Re: SchronWro - potrzebni wolontariusze do wizyt w schronisku!

Jeśli jeszcze zyje :cry:

Pominąwszy to, ze mógł zostac uśpiony, jesli był w złym stanie, to schronisko nie jest szansą dla chorych kociaków. nie z powodu czyjejkolwiek złej woli, czy braku opieki, ale małe, ciężko chore kocieta żeby mieć realną szansę- potrzebują naprawde troskliwej i indywidualnej opieki, dogrzewania, dokarmiania itp...

A jeśłi o mnie chodzi, to naprawdę mam dosyć.
kontakt telefoniczny: 786 116 007 Obrazek

Jeśli komuś coś zalegam (bazarek itp) proszę o kontakt- skleroza ;)

ulvhedinn

 
Posty: 4214
Od: Śro wrz 13, 2006 19:09
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lis 02, 2010 23:26 Re: SchronWro - potrzebni wolontariusze do wizyt w schronisku!

ossett pisze:Dla mnie za to dziecinne jest to ciągłe lamentowanie, że jakiś pers albo syjam ze schroniska trafi do pseudohodowców i jak bardzo na tym i te koty i wszystkie inne teraz i w przyszłości ucierpią,

Czy naprawdę masz jakieś wątpliwości, że tak właśnie się to skończy? Bo ja za dużo widziałam, żeby wierzyć w rozsądek ludzi.. :?
Ludzie nie kastrują zwykłych kociaków, bo np. chcą mieć kociaki po super hiper kotce, a co dopiero, kiedy w ręce wpadnie im pseudorasowiec. W ostatnim czasie z tego co widzę sporo się przewinęło takich przez Wasze schronisko. Czy to jest efekt rozsądku ludzi? No chyba nie..
ossett pisze:Pseudohodowcy i tak sobie znajdą materiał do rozmnażania-nie muszą śledzić zawartości schronisk.

Darmo przyszło, darmo poszło. A jeśli przy okazji będzie można zarobić to czemu nie? Wiesz.. Nawet jeśli ktoś przychodzi do schroniska po kota, widzi ładnego i po prostu mu się podoba i nie myśli wtedy o rozmnażaniu, to do kastracji daleka droga jeszcze. I sporo ludzi, którzy znajdą kawalera takiej pięknej kotce, więc wykastrują ją po jednym miocie. A jak będą udane (czytaj - podobne do rasowców) to może po kolejnym... i kolejnym...
Tak. Najczęściej staram się brać właśnie takie pseudorasowe. Wolę dorosłe, bo można szybciej kastrować. Ale jeśli trafią mi się dzieciaki to czekam. I to nie tylko w przypadku rasowych. Kastruję wszystkie. Zwłaszcza kotki.
Bardzo chorych nie mogę brać, bo zwyczajnie nie dałabym rady czasowo. W razie czego zastrzyk dam, tabletkę też. Odkarmię, doprowadzę do porządku. Dla długowłosych mam cały arsenał grzebieni i szamponów (mimo, że sama mam 2 krótkowłose :-) ). Ale nie dam rady rehabilitować, jeździć kilka razy dziennie do weta. Więc albo biorę to z czym dam sobie radę, albo wcale. Tak mi mówi rozsądek (nie mówimy tu teraz o kocie, który staje na mojej drodze, bo wtedy nie ma wyboru).
Te rasopodobne wcale nie są też takie "szybkowychodzące" z domu. Dość często mają trudny charakter na przykład. Więc potrzeba czasu na poznanie, na poszukanie odpowiedniego domu. Co widzi ktoś przychodzący do schroniska? Karteczkę i rasopodobnego kota. Patrzy wtedy tylko na wygląd. Jeśli jest napisane, że problemowy, sika, agresywny - nie bierze, bo po co mu chory kot? Tylko, że w DT okazuje się, że kot wcale nie jest chory, tylko zestresowany, bo w domu był ganiany. Że boi się podniesionej ręki. Że bez problemu załatwia się do kuwety jeśli ją ma.. Gdyby nie DT - kot pewnie długo by nie pożył. Z przyczepioną łatką - agresywny. Bo ludzie chcą ładne i miłe koty. A do tego spora grupa chciałaby dodatkowo z możliwością powielenia... :?
dorzuć się do sterylek: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/azg dla bezdomnych: KRS 0000338819

Edzina

 
Posty: 4524
Od: Czw lut 10, 2005 12:07

Post » Śro lis 03, 2010 5:54 Re: SchronWro - potrzebni wolontariusze do wizyt w schronisku!

Ulv no wybacz ale skoro wiedziałaś że nie będziesz jej zabierała w niedziele to trzeba było WSZYSTKIM powiedzieć że na następny dzień ja zabierasz - chociażby napisać kartkę. Ja poinformowałam tych co byli - czy jeszcze może dzwonić do domów - do tych co mieli dyżur na następny dzień i informować zeby kota nie wydawali ? Niestety ale pretensje w tej sytuacji mieć musisz sama do siebie

_leśna_

 
Posty: 991
Od: Wto sie 19, 2008 15:43
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lis 03, 2010 7:09 Re: SchronWro - potrzebni wolontariusze do wizyt w schronisku!

mawin pisze:
emilanka pisze:Witam trafił dzisiaj do schroniska pewien maluch. Ma na imię Jasiu i jest bardzo chory :( Tydzień temu został znaleziony z objawami zatrucia jakimiś toksynami. Przez tydzień był leczony przez moją kuzynkę, niestety koszty przerosły nas wszystkich. Dziś wet powiedział, że nie wie co dalej zrobić. Przez pierwsze dni Jasiek miał gorączkę powyżej 40 stopni. W końcu nastąpiła poprawa i młody zaczął wracać do świata żywych. Wczoraj jednak stan gwałtownie się pogorszył. Temperatura spadła do 35 st. Oprócz tego miał duże problemy z wypróżnianiem się i przestał jeść. Dzisiaj wykonałyśmy badania. Ma podwyższone leukocyty. Dodatkowo zrobione miał testy na wykluczenie dwóch chorób ( niestety nie pamiętam nazw ;/). Po tym wet rozłożył ręce :( Po tym wszystkim kuzynka musiała wyjechać do domu ( jest z po za Wrocławia) i podjęliśmy decyzję o oddaniu go do schronu. Serce pęka mi na samą myśl o tym. Niestety wet podał nam trzy wyjścia, dalsze kosztowne leczenie, uśpienie lub oddanie do schroniska. Proszę, a wręcz błagam o informację o stanie Jaśka. Ja wiem jak to wygląda, że chcieliśmy pozbyć się kłopotu, ale na prawdę nie mamy już środków na leczenie małego. Przez ten tydzień wydaliśmy już 500 zł. Jasio jest bardzo kochanym dzieciakiem...

no niestety oddając go do schroniska najprawdopodobnie wydaliście na niego wyrok śmierci :-( i niestety nie przesadzam, schron to najgorsze miejsce dla chorego małego kociaka :-( jaki lekarz go leczył jeśli można wiedzieć?


emilanka- mawin ma rację niestety :(
jak uda Ci się uzyskac jakieś info napisz co z malcem ,czy żyje jeszcze?
Obrazek

SASZEŃKO NA ZAWSZE BĘDZIESZ W NASZYCH SERCACH [*]

Edytka1984

 
Posty: 13550
Od: Czw cze 17, 2010 19:13
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lis 03, 2010 7:59 Re: SchronWro - potrzebni wolontariusze do wizyt w schronisku!

Edzina pisze:
ossett pisze:Dla mnie za to dziecinne jest to ciągłe lamentowanie, że jakiś pers albo syjam ze schroniska trafi do pseudohodowców i jak bardzo na tym i te koty i wszystkie inne teraz i w przyszłości ucierpią,

Czy naprawdę masz jakieś wątpliwości, że tak właśnie się to skończy? Bo ja za dużo widziałam, żeby wierzyć w rozsądek ludzi.. :?
Ludzie nie kastrują zwykłych kociaków, bo np. chcą mieć kociaki po super hiper kotce, a co dopiero, kiedy w ręce wpadnie im pseudorasowiec. W ostatnim czasie z tego co widzę sporo się przewinęło takich przez Wasze schronisko. Czy to jest efekt rozsądku ludzi? No chyba nie..
ossett pisze:Pseudohodowcy i tak sobie znajdą materiał do rozmnażania-nie muszą śledzić zawartości schronisk.

Darmo przyszło, darmo poszło. A jeśli przy okazji będzie można zarobić to czemu nie? Wiesz.. Nawet jeśli ktoś przychodzi do schroniska po kota, widzi ładnego i po prostu mu się podoba i nie myśli wtedy o rozmnażaniu, to do kastracji daleka droga jeszcze. I sporo ludzi, którzy znajdą kawalera takiej pięknej kotce, więc wykastrują ją po jednym miocie. A jak będą udane (czytaj - podobne do rasowców) to może po kolejnym... i kolejnym...
Tak. Najczęściej staram się brać właśnie takie pseudorasowe. Wolę dorosłe, bo można szybciej kastrować. Ale jeśli trafią mi się dzieciaki to czekam. I to nie tylko w przypadku rasowych. Kastruję wszystkie. Zwłaszcza kotki.
Bardzo chorych nie mogę brać, bo zwyczajnie nie dałabym rady czasowo. W razie czego zastrzyk dam, tabletkę też. Odkarmię, doprowadzę do porządku. Dla długowłosych mam cały arsenał grzebieni i szamponów (mimo, że sama mam 2 krótkowłose :-) ). Ale nie dam rady rehabilitować, jeździć kilka razy dziennie do weta. Więc albo biorę to z czym dam sobie radę, albo wcale. Tak mi mówi rozsądek (nie mówimy tu teraz o kocie, który staje na mojej drodze, bo wtedy nie ma wyboru).
Te rasopodobne wcale nie są też takie "szybkowychodzące" z domu. Dość często mają trudny charakter na przykład. Więc potrzeba czasu na poznanie, na poszukanie odpowiedniego domu. Co widzi ktoś przychodzący do schroniska? Karteczkę i rasopodobnego kota. Patrzy wtedy tylko na wygląd. Jeśli jest napisane, że problemowy, sika, agresywny - nie bierze, bo po co mu chory kot? Tylko, że w DT okazuje się, że kot wcale nie jest chory, tylko zestresowany, bo w domu był ganiany. Że boi się podniesionej ręki. Że bez problemu załatwia się do kuwety jeśli ją ma.. Gdyby nie DT - kot pewnie długo by nie pożył. Z przyczepioną łatką - agresywny. Bo ludzie chcą ładne i miłe koty. A do tego spora grupa chciałaby dodatkowo z możliwością powielenia... :?



AMEN! Dokładnie tak.
Ja nie chcę roztaczać aury "spiskowej teorii dziejów" - zadam krótkie i zwięzłe pytanie - czy ktoś był w psuedohodowli? Czy ktoś wie skad się tam bierze zwierzaki? A przeszedł sie kiedyś ktoś na targ i popatrzył czym tam handlują?
Albo odpowiedział na ogłoszenie na allegro z kociakami po 150 - 200 zł?
Ossett? Nie?
To polecam......
Ja wprawdzie przerobiłam wszystkie powyższe warianty w temacie psów.
I zapewniam - mimo wielkiej miłości do zwierząt uważam, ze lepiej by dla tych z pseudo bylo, gdyby je na wstępie uśpiono.

Moja Persona jest z pseudo - została, nie dlatego ze ma wadę genetyczną ( jak większość zwierząt z takich "chodowli") - ale dlatego, ze nie wierzyłam, ze ktoś bedzie miał dość cierpliwości, zeby sobie poradzić z tak pokręconym kotem.

Powiedzenia też życzę np. niedoświadczonym którzy biorą kota długowłosego. Ciekawe w którym momencie jego organizm nie wytrzyma usypiania ( tak, tak !) dwa razy do roku, zeby kota wygolić z kołtunów.

ULV - sorry moja wina - to ja Cię o przetrzymanie kotów prosiłam. I wiecie co? Gdyby nie koty to bym powiedziała OSTATNI RAZ. Nie dość, ze się człowiek najezdzi po wetach, kasy nawydaje, z potencjalnymi amatorami naużera - to jeszcze zawsze wychodzi ZONK.
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Śro lis 03, 2010 8:26 Re: SchronWro - potrzebni wolontariusze do wizyt w schronisku!

_leśna_ pisze:I co do DT
Np. TEN kot powinien zostać zabrany do domu tymczasowego właśnie po to żeby mógł ćwiczyć chodzenie. Bo chodzenie w klatce mało mu wychodzi.


Obrazek

Obrazek Obrazek Obrazek

Kocurek, trzy lata, z urazem kręgosłupa-powinien ćwiczyć chodzenie!

http://www.dla-ciebie.eu/ogloszenia/576/105110

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lis 03, 2010 8:50 Re: SchronWro - potrzebni wolontariusze do wizyt w schronisku!

Neigh pisze:[

ULV - sorry moja wina - to ja Cię o przetrzymanie kotów prosiłam. I wiecie co? Gdyby nie koty to bym powiedziała OSTATNI RAZ. Nie dość, ze się człowiek najezdzi po wetach, kasy nawydaje, z potencjalnymi amatorami naużera - to jeszcze zawsze wychodzi ZONK.


Nie histeryzuj Neigh, Jaka wina? Jak krzywda dzieje sie ULV?

To tylko ja piszę głupoty(nikogo jednak nie obrażając), a to nie jest chyba jeszcze zabronione.

Poza tym mam prawo czegoś nie rozumieć chyba... Mądre osoby mądrze i grzecznie piszą tu mądre rzeczy więc i ja i inni mają szansę zmądrzeć.
Ostatnio edytowano Śro lis 03, 2010 9:07 przez ossett, łącznie edytowano 1 raz

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 340 gości