Jak przyjechaliśmy, to on niczego nie podejrzewał. Wlazł mi na kolana i podstawiał paputki do wycałowania, dawał mi swoje kocie buziole i chodził krok w krok za mną.
Nowa Pańcia próbowała nawiązać kontakt bliższy z Juniorem, bezskutecznie.
Jak szykowałam się do wyjścia, Junior zapakował się w transporter i chciał wracać do domu.
Jak wyszłam to słyszałam rozpacz Juniora


Domek dzwonił i Junior dalej siedzi pod drzwiami i płacze

