AnielkaG pisze:przecierali stół i zmieniali rękawiczki. Nie wiem jak sobie wyobrażasz pełne odkażanie gabinetu w trakcie nocnego dyżuru?
no właśnie, to filozofia typowa dla tej lecznicy
a zaraz za tym kociakiem z pp być może był mały kotek z kocim katarem
Henia pisze:a normalnie nie przecierali stołu?
AnielkaG pisze:oczywiście że nie
tam są dwa gabinety, więc jaki to problem - zamknąć gabinet, spryskać Virkonem wszystko i włączyć lampe UV?
ale co tu pisać- tam wsadza się kotkę na sterylizację do tej samej klatki z której przed chwilą wyjęto kociaka z pp
Virkonu tam nie widziałam nigdy, ; lampę Uv mają tylko w pomieszczeniu szpitalnym, ale nie używają jej bo zawsze jest jakiś kot w klatce
1. Możesz napisać, kiedy widziałaś włożenie kotki po sterylizacji do klatki po pp?
2. Czy to, że nie widziałaś tam Virkonu stojącego na wierzchu mówi o tym, że tam go nie ma? I że jest nieużywany?
3. Skąd wiesz, jak często używana jest lampa UV?
4. Skąd wiesz, czy po kotku z pp nie był zmyty stół?
5. Czy jesteś tam przynajmniej 12/24 godziny?
Bo chyba dopiero wtedy mogłabyś się wypowiadać na ten temat. I to tylko częściowo.
AnielkaG- czy Tobie chodzi o jakieś szykany w związku z tą lecznicą???
