Mayo pisze:Jakby sobie zadała trud,to koty byłyby w rodzinach zastępczych lub w hoteliku,na czas znalezienia tychże.
Niestety, roznie z tym bywa.
I zazwyczaj nie jest tak rozowo jak by sie wydawalo.
Wciskanie komus kota na sile mija sie z celem - i nie jest w porzadku ani wobec tego kogos ani wobec kota i czesto konczy sie zle. O ile ktos taki do wcisniecia wogole sie znajdzie.
Hoteliki to dla dwoch kotow koszt cos kolo 50 zl dziennie.
W dzisiejszych czasach jest to dla niektorych wydatek przerastajacy mozliwosci.
Niestety - takie sa realia.
A wiele osob tak na prawde nie wie co sie dzieje w schroniskach.
Sama wiele lat temu byłam w podobnej sytuacji.Wtedy nawet wet.powiedział,że toxo u kota można stwierdzić dopiero po jego śmierci (!).Więc w obawie o zdrowie mającego urodzić się dziecka oddałam kota w DOBRE ręce,co nie powiem,wymagało trochę zachodu!
No i sama padlas ofiara mitow - tyle ze Ty mialas mozliwosc znalezenia dobrych rak lub/i mialas czas.
Do mnie napisala kiedys kobieta ktora maz postawil przed wyborem - albo oddaje koty do schroniska albo on je wywozi i wypuszcza na jakiejs wsi.
I co wtedy?
Toxo u zarazajacego kota (jest to krotki okres w jego zyciu) jak najbardziej mozna stwierdzic. W kale znajda sie oocysty, badanie krwi - takie jak u ludzi - stwierdzi aktywny lub niedawno przebyty stan zainfekowania tym pierwotniakiem.