Z Przemysia to już nic nie ma żadnego, najmniejszego prawa wyłazić. Oczywiście łajza patentowana chodzi w kaftaniku. Chociaż `chodzi` to trochę na wyrost określenie... No, ale uznajmy, że się przemieszcza
wystarczająco swobodnie.

Niestety - biegunka wcale się nie stabilizuje.
A Tila zupełnie ogłupiała z tymi oponkami. W nocy sama nie wie, gdzie ma leżeć - czy ze mną, czy na oponkach ułożonych na podłodze, czy na tych na ławce. Efekt jest taki, że łazi z miejsca na miejsce i zachowuje się tak, jakby chciała być we wszystkich tych miejscach na raz.
Tak poza `szałem oponkowym`, to Audio też odbiło. Audio ma takie imię, bo to był początkowo kotek pt. `ni widu, ni słychu` - czyli ani audio, ani video. W tej chwili mam ochotę zmienić jej imię na `volume`, bo zaczęła zawodzić i to tak, jakby ktoś stopniowo podkręcał głośność. Inicjatorem i `podkręcaczem` jest Grey, która drze mordę o byle co, zazwyczaj wtedy, gdy tylko mnie widzi, lub gdy tylko Sky jej dotknie.
Istnieje swoista zależność między darciem się Grey, a nakręcaniem głośności Audio. Najchętniej u obu wyszukałabym guziczek z napisem `mute`.
