» Czw paź 28, 2010 16:14
murzynki z dworca Poznan glowny pkp
bedac dzis przejazdem w poznaniu czekajac na pociag zobaczylam kociaka na torach. serce mi zamarlo. zakicialam maluch nie przyszedl. poniewaz chodzil z nosem przy ziemi poszlam do rossmana kupilam winstona. nie chcial podejsc mimo zapachu karmy. postawilam wiec i odeszlam. maly rzucil sie na zarcie. wcale sie nie dziwie- wystajace kosci marne futro etc. poszlam tym razem po puszke. jak wrocilam kotow bylo juz 4. wszystkie czarne z miodowymi oczami. mlode ale obraz nedzy i rozpaczy. nie mialam jak ani dokad zabrac tego pierwszego kotka. jak zobaczylam ze jest tam stadko to wszystkich i tak bym nie zabrala. pewnie i tak dt sie nie znajdzie ale moze ktos moglby je czasami dokarmiac? beznadziejna sytuacja. przepraszam za jezyk postu ale w telefonie nie mam polskich liter ani jak tego ogarnac. pisze notke na goraco z pociagu...