


Pan Roman kocha te zwierzaki, ale dałby wszystko, by się nie mnożyły. Szkoda patrzeć- mówi- kiedy te malce giną pod autami, albo kopią je ci, co przychodzą sprzedać puszki....
Maluchy giną też od chorób. Jest tam takie małe, chore kociątko. Ciągle chodzi mi po głowie ten malec


To ten biało-bury:

Pan Romek to Karmiciel Idealny- sam ma niewiele, a z kotami się podzieliłby ostatnim kęsem; chętnie współpracuje; pyta, jak może jeszcze pomóc. Nie ma stękania, kwękania, ile to on nie robi, jak się poświęca....Kotom i Takim Opiekunom wręcz TRZEBA POMAGAĆ. Postanawiam wysterylizować te koty ze skupu, chciałabym też podarować panu Romkowi jakąś dobrą, suchą karmę na zimę...
Zatem, ja oraz nieforumowa Maria zaczajamy się o poranku. Koty głodne, bo - wedle instrukcji- pan Roman nie karmił.
Ustawiamy klatki. I po raz pierwszy w życiu MAM DUBLET



Mamy tylko dwie klatki, jesteśmy niezmotoryzowane., zmarzłyśmy. Kiedy w drugą klatkę łapie się kolejny kot

z powodów logistycznych musimy zakończyć na dziś i zatargać łupy do lecznicy.
W piątek robimy kolejne podejście.
Wiem, że trzeba pomóc tym kotom. Trzeba pomóc panu Romanowi. Problemem jest świecąca pustkami kasa

