Morela wreszcie u siebie - Morelowy Dwór istnieje.

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pon paź 25, 2010 14:09 Re: Ruda długowłosa kota szuka nowego domu

Achaś.........zapomniałam dodać, ze za konsultację zapłaciłam 50 zł. ( ponoć już po zniżce dla "bezdomnych")
Noo i hihihi wiecie jaką jej doktor maść wpisał? Hihihi "żółtą". Jak miau kocham........kot -samica, lat8 imię Morka, maść żółta

Ekst
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Pon paź 25, 2010 17:35 Re: Ruda długowłosa kota szuka nowego domu

cóż faceci tak już mają :oops: może mu się skojarzyło z morelą - one takie żółto pomarańczowe, a swoja drogą byłem przekonany że ona ma właśnie tak na imię - Morela a nie Morka ( przed chwilą sprawdziłem dokładnie ) :ryk: :ryk: :ryk:
PETYCJE PRZECIWKO ZABIJANIU ZWIERZĄT W CHINACH viewtopic.php?f=8&t=148029
zapraszamy na nasz koci wątek viewtopic.php?f=1&t=118175
ObrazekObrazek
www.pustamiska.pl www.karmimypsiaki.pl/pomagaj-codziennie

andrzej780

 
Posty: 1925
Od: Pon wrz 20, 2010 2:25
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pon paź 25, 2010 18:00 Re: Ruda długowłosa kota szuka nowego domu

andrzej780 pisze:cóż faceci tak już mają :oops: może mu się skojarzyło z morelą - one takie żółto pomarańczowe, a swoja drogą byłem przekonany że ona ma właśnie tak na imię - Morela a nie Morka ( przed chwilą sprawdziłem dokładnie ) :ryk: :ryk: :ryk:



Jej Pani na nią mówiła Morka, ja na nią cześciej mówię Morela...( to chyba było jej imię kiedyś ). No i w papierach np. prześwietlenia jest opisana jako "Morela"
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Pon paź 25, 2010 18:14 Re: Ruda długowłosa kota szuka nowego domu

no i tajemnica się wyjaśniła :wink:
a Morela jest ładniejszym i słodszym imieniem niż Morka - mnie przynajmniej się lepiej kojarzy :D
trzymam kciuki za piekną Morelę i za domek bo na pewno się znajdzie :ok:
PETYCJE PRZECIWKO ZABIJANIU ZWIERZĄT W CHINACH viewtopic.php?f=8&t=148029
zapraszamy na nasz koci wątek viewtopic.php?f=1&t=118175
ObrazekObrazek
www.pustamiska.pl www.karmimypsiaki.pl/pomagaj-codziennie

andrzej780

 
Posty: 1925
Od: Pon wrz 20, 2010 2:25
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pon paź 25, 2010 20:41 Re: Ruda długowłosa kota szuka nowego domu

andrzej780 pisze:no i tajemnica się wyjaśniła :wink:
a Morela jest ładniejszym i słodszym imieniem niż Morka - mnie przynajmniej się lepiej kojarzy :D
trzymam kciuki za piekną Morelę i za domek bo na pewno się znajdzie :ok:



Ja po prostu bardzo lubię morele......a poza tym ona kolorystycznie jest taka własnie morelowa.

Przed chwilą obyłam debatę tel z dr Dominika. Wiecie........to jest luksus psychiczny, kiedy ma sie weta NAPRAWDE zainteresowanego swoim pacjentem.
Dr Dominika umówi dr Wojciecha Kowalczyka wraz ze sprzetem do siebie do lecznicy. ( on wykonuje jako jedyny te magiczne badania w Wawce) Tak aby badanie odbyło sie u niej, pod jej hmm no nadzorem. Takie badania juz były wykonywane na jej zlecenie. Generalnie uważa, ze są one wykonywane rzetelnie i miarodajnie. Tyle, ze ona w polip nie wierzy. Mówi, ze wszyscy twierdzą, ze istnieją ale nikt ich nie widział...
Ona stawia jednak na bakteryjne zapalnie płuc, ale uważa że badanie jest wskazane, bo wtedy sie pobiera próbki, wycinki, robi wypłuczyny z płuc.......no i jeśli to badanie nic nie wykaze......no to jesteśmy w przysłowiowej czarnej dooopie.
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Śro paź 27, 2010 9:56 Re: Ruda długowłosa kota szuka nowego domu

Zółty kot jutro o 14.00 ma badanie. Do odbioru będzie koło 17.00
Trzymajcie kciuki...


A tak w ogóle to chyba mnie wreszcie polubiła. Dziś po raz pierwszy przyszła do mnie nie w interesach ( oddawaj swoją kawę, mam ochotę na mięsko, proszę mi otworzyć drzwi do pokoju na górze i takie tam). Przyszła tak se.........pogadać, pod brodą podrapać i ogólnie pobyć razem. Chyba się u nas poczuła u siebie....
Bardzo, bardzo bym sobie życzyła, zeby Ruda wyzdrowiała........no albo zeby to chociaz nie było nic śmiertelnego.
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Śro paź 27, 2010 14:18 Re: Ruda długowłosa kota szuka nowego domu

trzymam kciuki :ok: bedzie dobrze bo to wyjątkowa kota jest :D
PETYCJE PRZECIWKO ZABIJANIU ZWIERZĄT W CHINACH viewtopic.php?f=8&t=148029
zapraszamy na nasz koci wątek viewtopic.php?f=1&t=118175
ObrazekObrazek
www.pustamiska.pl www.karmimypsiaki.pl/pomagaj-codziennie

andrzej780

 
Posty: 1925
Od: Pon wrz 20, 2010 2:25
Lokalizacja: Zabrze

Post » Śro paź 27, 2010 17:54 Re: Ruda długowłosa kota szuka nowego domu

Morelcia :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:

CatAngel

Avatar użytkownika
 
Posty: 16425
Od: Pt cze 04, 2010 10:22
Lokalizacja: Śląsk

Post » Śro paź 27, 2010 19:36 Re: Ruda długowłosa kota szuka nowego domu

andrzej780 pisze:trzymam kciuki :ok: bedzie dobrze bo to wyjątkowa kota jest :D



To akurat fakt:-)
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Sob paź 30, 2010 8:22 Re: Ruda długowłosa kota szuka nowego domu

Jeśli chodzi o stan zdrowia, to będzie szczegółowy opis.....

To jednak nic - wczoraj zrobiłam Morelce nowe ogłoszenia - czy raczej poprawiłam stare. No i bach dzwoni Pani. Ze miała dwa stare koty, oba z adopcji, ze Kicia odeszła. Ze szuka towarzysza, że 2 pokojowe mieszkanie na Anielewicza - a co mam ukrywać.Ze dom niewychodzący - opowiedziałam ze szczegółami o chorobie Pani nie zrażona....

Myślę ok. I ze bardzo jej zależy, ze moze przyjechać po kota z bratem - jeśli jej oczywiście chce go dać.Zadna jeszcze adopcja taka na szybko nie wyszła dobrze.....Nooo ale Pani, ze bardzo jej zależy, bo to długi weekend bo moze z kotem być........racjonalnie prawda?
Myśle sobie dobra - w koszmar piatkowych wieczornych korków sie ładuje, ale jeśli Morela ma być szcześliwa - jadę......

Nastawienie mialam pro
a. nikt sie specjalnie Morela nie interesuje
b. wszyscy mi dają do zrozumienia ze mam pierdolca adopcyjnego........

Pojechałam z Zuzką ( mam zaufanie do oka mojej córki, jakkolwiek dziwnie to brzmi) - ustaliłyśmy w aucie, ze jak jej sie coś nie spodoba ma otwarcie mówić..

Przyjezdzamy Pani nie ma..........Noo ok dzwonię, mówi ze myślała, ze będę później i wyszla po zakupy. Ok fakt, mówiłam ze będę bliżej 20.00, a byłam po 19.00. Ok czekamy
Przyszła - wchodzimy na ogrodzone stare osiedle, 4 piętro. W domu końcówka remontu, malowania. Myślę sobie - hmmm taki kiepski moment na przyjęcie kota.......Ponakrywane folią kanapy....ALe myśle sobie w duchu czepiam się. Końcówka w końcu, zostało poustawiać wszystko. Kota można zamknąć w drugim pomieszczeniu nie czepiaj się!
Ładny, ogromny transporter. W lazience kuweta....
+ obrzydliwie spasiony kot - kastrat. Zuzka chciała go pogłaskac, ale Pani żeby go nie dotykała, bo on sie stresuje. Ok
Myślę - przekarmiony, spasiony - glupia miłośc, ale Morelce nie grozi bo ona niejadek

CD nastapi .....będzie napięcie rosło.......
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Sob paź 30, 2010 14:23 Re: Ruda długowłosa kota szuka nowego domu

Odwiozłam Krówka do nowego domu - się tak bidul cieszył, ze ugniatał podłogę i barankował fotel. Latał po domu z ogonem w znak zapytania, wiadac było zachwyt w całej postawie.Nooooooo jak się ktoś ze strychu przeprowadza do 3 pokojowego mieszkania to ma wrażenie ze zamieszkał w pałacu.
Latał normalnie na zasadzie - ojej, ojej i macie futerko na kanapie .....i papierek pod nią. Ekstra. Pchał się na rece do wszystkich, ludzie zachwyceni, wskoczył na parapet pozwalał słoiki, ludzie zachwyceni, Pani się zaśmiewała, ze wreszcie wie ze ma kota ..........

Tak było dziś........ a teraz wracam do wczoraj.


Usiadłam z Panią przy stole i zaczęłam jej pokazywać badania i opowiadać. Podczas rozmowy wyszło, ze jej kot nie jest szczepiony WCALE. Czemu? Ano żeby go nie stresować.......
Zrobiłam wykład - o kotach piwinicznych, o chorobach, o tym co mozna przynieść na butach. O różnicy miedzy stresem z wizyty u weta a stresem z umierania na pp.......Miałam wrazenie, ze argumenty dotarły - pani sobie nawet zanotowała namiary na weta.
Potem się zapytałam na co zeszła jej kota i się dowiedziałam, ze na nerki. Ze 3 dni sie nie chciała bawić, ale Pani była zajęta pracą - a potem jak poszły to fatalne wyniki krwi. Ze chodziła codziennie na kroplówkę na płukanie.....Myśle sobie dobra nasza, wie ze się przy nerkach płucze........fakt dziwne ze wyszło jej to tak nagle i późno.....ale hmm no moze...
Pytam ze wspólczuciem i co trzeba było uśpić? I tu mi się zapala kolejna czerwona lampeczka.....Bo pani mówi : ze ona tak te koty kocha, ze by nie dała rady. I ze z paniami wet z ulicy Karmelickiej doszła do wniosku, ze niech ona sobie tak sama spokojnie odejdzie.......no i ponoć odchodziła aż odeszła. Myśle sobie........hmmm no przecież nie będę dyskutowac z tym co weci mówią tak? No skoro tak powiedzieli
potem okazało się, ze żyjącemu kotu śmierdzi z pyska - no to mówię, o kamieniu o stanie zapalnym. O KONIECZNOŚCI kontroli wet jednak.......A pani ze tak, ze ona wie, ze on ma zeby nawet do usunięcia, ale jak on będzie gryzł.....No to uparcie dalej tłumaczę do czego prowadzi nie leczony stan zapalny, ze koty sobie świetnie bez zebów radzą, ze mój osobisty pers ma raptem ze 4.........

No ok. Podałam namiary na wetów, wytłumaczyłam cały przebieg badań Morelki - dałam kropelki do oczu, podałam przy niej tabletkę - zostawiając na kolejne dni.........Powiedziałam o konieczności kontroli płuc za pól roku
Myśle......ok nie wiedziała, powiedziałam chyba dotarło........

Przeszłyśmy do okien

cdn - musze sobie zrobić kawę:-)
Ostatnio edytowano Sob paź 30, 2010 15:02 przez Neigh, łącznie edytowano 1 raz
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Sob paź 30, 2010 14:34 Re: Ruda długowłosa kota szuka nowego domu

Pani na chwilkę wyszła - patrzę na dziecko a to krzywi się na zasadzie .......noooo nie wiem. Czyli brak kciuka w górze czyli nie jest całkiem ok, ale moze będą z niej ludzie.

Dobra brniemy dalej : okna. Pani mi się skarży - ze do niej przychodzą koty sąsiadki. Jak przychodzą? Pytam lekko zdumiona - noo przez okno. Dalej nie rozumiem. Otóż pomiędzy oknami jest taki ni to gzyms ni to parapet i po tym......

Zaraz ale skoro można wejść........to można i wyjśc tak??!
Wykład na temat tego, ze to nieprawda, ze koty spadają na 4 łapy, ze kot wyglądający przez otwarte okno moze wypaść nawet robiac zamach na przelatujacego ptaka...
Pani kiwa ze zrozumieniem głowa -noo właśnie jeden z kotów sąsiadki wypadł i się zabił. Ona jej nawet tłumaczyła, ze tak nie wolno.

Ale przecież ona MUSI wietrzyć - no to jej mówię o tym, że Morela wrażliwa, ze nie musi być w tym samym pomieszczeniu, ze siatki.......
A pani mi na to, że ona poustawia kwiatki na parapecie to Morela nie wejdzie.
Tu sie wtraca Zuzka - alez oczywiście ze wejdzie mało tego powyjada, bo uwielbia obgryzać

Kocia trawka - zna? zna ale u niej nie rośnie po za sucho. Mówię o paście odkłaczającej.....
O tym, ze najlepsza w oknach jest jednak siatka, ale Morelka to w ogóla MUSI przeciągów unikać. Tłumaczę, tłumaczę, tłumaczę.

Cały czas sobie w duchu powtarzając - nie czepiaj się ! To jest zwykły przeciętny człowiek - nie musi wszystkiego wiedziec, ważne zeby wysłuchał i przyjął.. To ze ty masz pierdolca, nie znaczy ze każdy musi....

No dobra - umowa. Pani nie wydrukowała, ale czytała? Nooo tak pobieżnie. Ok tłumaczę - ze gdyby co, odbieram kota. Ze nie trzeba sie tłumaczyć i podawać powodu. Ze kot jeśli jakoś by jej sie zycie nie tak ułożyło WRACA DO MNIE!

I takie tam inne typowe. Spisujemy. Pani zdziwiona ze chcę jej dowód zobaczyć.......ale posłusznie pokazuje.

Zaczynamy sie żegnać......czy mam wątpliwości? Nooo mam. Wiec umawiam się, ze przyjadę na poczatku nowego tygodnia, po tych wszystkich świetach. Pani kiwa głową.........

I zaczyna się clue programu.........O czym za chwilę, bo Andzia ( moja kota ) morde drze.
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Sob paź 30, 2010 14:58 Re: Ruda długowłosa kota szuka nowego domu

Cześć IV ostatnia:

Morela - do tej pory z zainteresowaniem zwiedzająca okolicę, reagująca tylko na zawołania Zuzki - na zasadzie - podchodzę, złapię kontakt głaskowy i idę dalej zwiedzać. Wychodzi za nami do przedpokoju.......Biorę ją na ręce - żegnamy się....czuję się źle, jak zawsze. Zuzka twierdzi, ze ona wyraźnie za nami poszła widząc ze wychodzimy......możliwe. W końcu życzymy Pani szczęścia, ostatnie głaski kota, gdzies mi sie tam łezki zakreciły.......dziecku też.......i wychodzimy. Pierwsza Zuzka z pustym transporterem za nia ja.

Za nami na klatkę wychodzi Pani - właściwie to nie wiem po co......jakiś taki komitet pożegnalny. Zostawia otwarte na oścież drzwi. Widzę ze Morela idzie dalej.......Zuzka zatrzymuje się po 4 schodkach, ja po dwóch........Ze zdumieniem widzimy jak kot wychodzi na schody. Pani się temu przygląda i nie reaguje.....chyba sie nawet uśmiecha.

ZATYKA MNIE. REGULARNIE ZAPOWIETRZA.

Widzę że Zuzce robią się oczy okrągłe ze zdumienia. Jestem w takim szoku ze zamieram,nie mówie nic patrząc na panią. Pani nie bierze kota na ręce. Nie próbuje z powrotem wstawić jej do mieszkania z tekstem - tak kiciu zostajesz ze mną.......teraz to będzie twój dom. Nie. Pani nie robi nic. Morela przechodzi koło pani i co? I gna na górę.

Ja mam chyba otwarte usta.........Pani komentuje to : Ooooo domku pewnie szuka.
Ja mam wrażenie ze mi się to śni. Pani pyta - Da się złapać na rece? ( teraz się o to pytasz?- myślę. TERAZ?!)
Z letargu wyrywa mnie głos mojej córki - Oczywiście, ze da! Pani zaczyna iść na górę - okazuje się, ze wyżej jest strych. Przepraszam, co pani zrobiła?????!!!! pytam.
Chyba ton mojego głosu powoduje ze pani mówi........Nooo ona wyszła.......
Nie, odpowiadam - ona nie wyszła, tylko pani pozwaliła jej wyjść!
Jestem w szoku! wypowiadam głośno swoje myśli
Ona podnosi Morelę - ja biorę ją z jej rąk. Odwracam się.........ponizej stoi moja córka z takim wyrazem twarzy, ze wiem, ze jeśli JA czegoś nie zrobię, to ona będzie próbowac.......

Przecież mogła zbiec na dół .......mówi moje dziecko lat 12 .......tonem jakby mówiła do niepełnosprawnego umysłowo.
Pani na to: to jest daleko na dół, poza tym tam sa na dole drzwi zamknięte......

Zaczynam sobie wyobrażać Morele gnającą na doł......i my za nią na tyle wolno, zeby jej nie spłoszyć, modląc się zeby nikt na dole nie otworzył drzwi......bo mamy wystraszonego kota podwórku........

Mam w nosie czy przesadzam czy nie! Głośno i wyraźnie mówię - przepraszam, ale ja pani kota nie zostawię!

Pani oburzonym głosem odpowiada " pani przesadza! kot to nie jest dziecko!".

Nie słucham. Pani coś tam wygaduje o tym, ze niepotrzebnie się denerwuje, ze nic by się nie stało.......Podaję Zuzi Morelkę - mówię wsadz ja do transportera, mijam panią wchodzę w otwarte drzwi, wchodze do pokoju - zabieram ze stołu zdjęcia rtg, ksiązeczke zdrowia, leki, umowę. W tle słyszę, jak Zuzka mówi, kot to gorzej niż dziecko, bo go policja do domu nie odwiezie!
Rzucam do widzenia - pani wlazła już za mną.....i tym razem ZAMYKAM za sobą drzwi. Unikając komitetu pożegnalnego.......

W samochodzie słyszę dwa teksty.

Moje dziecko mówi tak - Boże Mamo!!!!!!!! Gdyby ona za nami nie wyszła ..............to byśmy ją tam zostawiły! ........

Myślę sobie - kurde! przecież ja NIKOMU już nie oddam kota. Jak mozna - pozwolić zwierzakowi, adoptowanemu 5 min wcześniej, którego reakcji W OGÓLE nie znamy na wyjście na klatkę....Przecież ci ludzie są jacyś psychiczni!

Czy ja przesadzam?! Kłębowisko myśli w głowie.......
I nagle przebija się racjonalny głos mojej córki - ale wiesz co mama? Może chociaz temu kotu pomogłyśmy i pójdzie z nim do lekarza.........
Mądre mam dziecko.
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

Obrazek

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"

Neigh

 
Posty: 7232
Od: Pt lis 16, 2007 17:10
Lokalizacja: podwarszawska wieś:-)

Post » Sob paź 30, 2010 15:40 Re: Ruda długowłosa kota szuka nowego domu

wow ale historia .... przerażająca :( jacy ludzie są bezmyślni .... no !!!

wydaje mi sie ,ze wszyscy ludzie sa bezmyślni ,którzy nie mają styczności z kotami :wink:

dla mnie kiedys to kot mógł nie istnieć ... dzikie koty, drapią i miauczą pod śmietnikiem ...... i napewno do żadnego bym nie podeszła ! a teraz ..... :ryk: na wsi każdego kota co się znajdzie w moim zasięgu muszę pogłaskać sprawdzić czy zdrowy itd ... a dzieci przychodzą do mnie ze swoimi zebym im pazurki przycięła ......

trzymam kciuki za Morelkę :ok:
Obrazek

#MAGDA#

 
Posty: 443
Od: Śro cze 30, 2010 22:32

Post » Sob paź 30, 2010 16:53 Re: Ruda długowłosa kota szuka nowego domu

Dobrze, że dopiero teraz przeczytałam relację, bo tego napięcia bym nie zniosła :wink:
Gratuluję decyzji :ok:
Przypomniało mi się, jak wzięłam mojego pierwszego kocurka (wymarzonego rudzielca) znalezionego przez moją koleżankę. Kot miał wtedy koło roku. Pewnego "pięknego" zimowego dnia, po około miesiącu pobytu u mnie, wracam z pracy do domu, a po kocie ani śladu. Okazało się, że wychodząc rano (było jeszcze ciemno) nie zauważyłam jak prześlizgnął się między nogami i pognał schodami na górę. Oczywiście uskuteczniłam akcję ogłoszeniową. Następnego dnia sąsiadka z parteru powiedziała mi, że widziała jak inna sąsiadka z 3-go piętra wywaliła mojego kota z klatki na dwór :evil: Na szczęście tego samego dnia wieczorem zadzwoniła do mnie kociara z sąsiedniej klatki, że kot jest u niej. Filemon do dzisiaj, a minęło już 11 lat, próbuje wymknąć się na spacer, ale już moja w tym głowa, żeby do tego nie dopuścić.
Mieszkałem z kilkoma mistrzami Zen. Wszyscy byli kotami - Eckhart Tolle
Obrazek Obrazek

Bianka 4

Avatar użytkownika
 
Posty: 4795
Od: Wto sie 10, 2010 21:35
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ewar, muza_51 i 7 gości