Okazało się, że były dwie dziury w przeponie.
Wątroba, żołądek, jelita - wniknęły do klatki piersiowej, zgniatając serce i płuca i spychając je gdzieś pod kręgosłup. Widziałam to na zdjęciach RTG. Zgroza. Gdyby Lolek pozostał na podwórku, czekała go straszna, powolna i bolesna śmierć.
Teraz też nie jest dobrze. Narządy zrosły się ze sobą, trzeba było je rozdzielać, upychać na miejsce. To, co znajduje się obecnie w jamie brzusznej Lolka - doktor określił jako jatkę. Ta operacja powinna była odbyć się zaraz po wypadku, a nie wiele miesięcy później

Jeśli Loluś przeżyje noc - powinno być dobrze. Zagraża mu krwotok wewnętrzny, oby do niego nie doszło.
Teraz dogrzewam go termoforem, bo niestety nie zdążył się wybudzić. Będę przy nim czuwać całą noc.
Trzymajcie proszę kciuki.