
Udało im się wyprowadzić psa na prostą, fizycznie i psychicznie. Rok temu urodziło się dziecko, pies je zaakceptował bez problemu. Było super.
Kilka miesięcy temu pojawił się problem: Maks zaczął "molestować" ludzkie nogi, poduszki...
Jest coraz gorzej. Wczoraj na imprezie było kilkanaście osób, Maks próbował się dobierać do wszystkich po kolei. Podobno nie odpuszcza też dzieciom w parku, ostatnio w ogóle nie można go spuścić ze smyczy.
Oprócz tego jest łagodny, nie wykazuje agresji, relacje z dzieckiem w domu ma fajne.
Pies jest wykastrowany i to już dawno. Jeszcze w przytulisku, przed adopcją, czyli ponad 2 lata temu.
Maks otrzymuje dużo uwagi, jest głaskany, przytulany. Skąd może brać się takie zachowanie.
Namawiam znajomych na skorzystanie z pomocy zoopsychologa, ale może powinni zacząć po prostu od wizyty u weta?
Może on ma np. jakiś stan zapalny prącia, coś go piecze, swędzi?
Może to jest behawioralne, ale o czym może świadczyć?
Macie jakieś pomysły?