Od czterech lat mam kotkę, którą odratowałam kiedy została odrzucona z miotu. Kota od początku była strasznie chorowita, ale zawsze udawało się ją wyciągnąć nawet z najcięższego stanu. Przez jakieś dwa lata prócz tych powtarzających się chorób była zwierzątkiem niekłopotliwym i czystym. Niestety (było to w dość stresującym czasie dla właścicieli) w pewnej chwili zaczęła obsikiwać ściany. Początkowo problem był marginalny, sikanie było sporadyczne. Z czasem jednak się nasiliło. Nie pomogły próby odstraszenia jej odstraszaczem, przestawianie kuwety w miejsce, gdzie sikała. Kicia trafiła do weta, który najpierw podejrzewał chorobę nerek (która była, ale nie ona okazała się przyczyną), ale po wyleczeniu kot nadal sikał.
Minęły dwa lata. Kot nadal sika w domu, czasem po kilka razy. Nie pomogły środki uspokajające (Calmaid), Feliway, Krople Bacha, zmiana karmy. Nic nie pomogło. Wet podejrzewa, że to behawioralne i że kota w ten sposób wyraża niezadowolenie. Problem w tym, że potrafi nasikać nawet wtedy kiedy jest zadowolona. Ostatnio przeprowadziliśmy się do nowego, większego mieszkania. W poprzednim trzeba (dosłownie) skuwać ścianę, bo kot tak ją obsikiwał, że nie nadążaliśmy z wycieraniem. W nowym, w którym kota dobrze się zaklimatyzowała, zaczyna się to samo.
Co ciekawe kot ma jedno miejsce, gdzie sika. Są to drzwi wejściowe. Konsekwentnie, we wszystkich mieszkaniach sika pod drzwiami. Kiedy obklejamy np. folią jedno miejsce, ona idzie w drugie. I tak do znudzenia. Kicia jest niewychodząca, ze względu na słaby organizm (łapie wszystkie infekcje). Może ona po prostu chciałaby wychodzić? Dla ścisłości - kotka jest sterylizowana. Sika na stojąco, podnosząc ogon, poziomym strumieniem.
Przyznam, że skończyły mi się opcje i pomysły. Nie wiem co zrobić. Może wy macie jakieś doświadczenia z takimi kotami? Albo coś przychodzi wam do głowy. Będę bardzo wdzięczna.