Jak widać - każdy na co innego zwraca uwagę podczas rozmowy

.
Ja zawsze analizuję umowę adopcyjną, wyjaśniając, czemu służą niektóre /dla potencjalnych domów 'grożące' punkty/,
więc Mel Uli 'przewija' się zawsze - informuję, że gdyby zawiadomiono nas od razu o zaginięciu kotka - mnóstwo osób z różnych części miasta miałoby możliwość zareagować, poszukać, podpytać, pomóc...
i druga rzecz: przy chorobach... - zawsze mówię, że jesteśmy wdzięczni, gdy 'nowe domki' odzywają się do nas, informują co u kotka. W razie gdyby coś działo się nie tak - mamy szansę powiadomić wówczas inne 'domki', mające kotki z tego samego miotu, kontaktu, itp.
To tak w skrócie...
Ogólnie - cholernie mi ciężko oddać kota. Żaden z nowych domów na początku nie wydaje mi się odpowiedni

. Bo - ja, ja go znam, ja wiem najlepiej

.
Super, jeśli ktoś w naszym wątku się odzywa - Motylek, Beza, Magdulka, Lu, państwo od Marmurka /nie zapamiętałam nazwy użytkownika/ (piszę o nowych super-domkach moich tymczasków). A jeśli nie? Ciężko... Ale nadzieja, że wszystkie kicie mają tak samo piękne kocie życie

.
Ewakrym - bardzo współczuję... Również, z własnego doświaczenia, wiem jak to boli!... Wspaniale zajęłaś się koteczkiem, na pewno zrobiłaś wszystko co możliwe!
Luspa - brawa za budki - super
