Noreczek mały ucieka ode mnie i nawet przestał mruczeć

Te zabiegi lecznizce nie pomagają mi w oswajaniu.Nawet mała unika mnie jak ognia. U nas od dzisiaj brak gazu.Wiec w ramach wspónego oswajania...umyłam go w cieplutkiej wodzie z tego riwanolku. Potem wysmarowałam,utuliłam prawie na siłe (no na siłę) i dopiero pusciłam. No i nie docenił tylko schrzanił za fotel,pod kaloryfer.
Tulinek ma chyba po szczepieniu lekkie rozwolnienie. Smutny jest i jaky go coś bolało.W nocy przylazł i wtulił się mocno.
U Poli odnowił się grzybek.Dzieki walce z nim,Pola wyniosła sie z łóżka.W ramach protestu myślę i okazania niezadwolenia.
Benek lata jak głupi i juz wieczorem nie pamiętał o zabiegu.Za to pamiętał ,ze trzeba pogryźć sznureczki od rolet.Tak dokumentnie by łatać nie było co.Słodziak i zakapior.
Bisek spał dziś na mnie.Poznałam po futerku. Źle się czuł na wejściu po szczepieniu,ale potem podjadł i pobawił się. Charczy mu cały czas. Pół nocki myślałam co i z nim. Lubi się bawić,zaczepiac jednak wczorajszy wyjazd źle wpłynął na nasze stosunki.
Jak widac źle wpłynął na każdego kota co podróżował.Jako,ze ktos musi być winien za cierpienia to wiadomo na kogo padło.
Wczoraj zwieńczeniem radosnej atmosfery była nocna walak w przedpokoju na pazury i dogłosy Wojtka z Pikusiem. Darli się niemozebnie.Pióra latały,puch latał i skłebione koty tez latały.Jak dostali po grzbietach gazetami to przeniesli się do pokoju i dalej robili to co wcześniej.Tylko cicho już. Gady przebrzydłe powystraszały maluszki.Dzis rano futro i pazury sprzątałam.