Dziubek był ciężkim kotem. Myślałam w sumie, że jego adopcja jest niemożliwa a kot bardzo domu potrzebował. Bywał agresywny, nieprzewidywalny. Nie umiał zbytnio znaleźć się w schronisku. Publiczny wikt bardzo ciężko odchorowywał. Sytuacja była beznadziejna. Pamiętam, jak Ania napisała, że rozmyśla nad adopcją Dziubka. Bardzo starałam się nie być upierdliwa, ale kilka błagalnych PW poszło

Pamiętam później ogromną naszą radość, jak bardzo cieszyłyśmy się z Buffy, jak bardzo nie mogłyśmy uwierzyć w szczęście Sreberka. Później transport, przystanek u aniposz i przyjazd do Was, do domu. Jak okazało się, że nie aż takie straszne to Zuo, tylko troszkę...
Aniu, adopcja Dziubka-Mścisława to jedna z moich najbardziej udanych, ukochanych adopcji. Podarowałaś mu to, na co praktycznie nie miał szans. Dałaś mu prawdziwy dom. Dom i rok wspaniałego życia, na które każdy kot zasługuje. Widocznie Mścisław poszedł w jakość, nie w ilość... Byłaś dla niego najlepszą Dużą, jaką mógł sobie tylko wyobrazić. Być może, prawdopodobnie, jedyną Dużą jaką miał.
Mścisiu, teraz jesteś TAM, gdzie już wszystko, zawsze będzie dobre. Gdzie nie ma bólu, głodu, chłodu, cierpienia. Wczoraj podążył TAM za Tobą nasz schroniskowy Fuśko, też przegrał z chorymi nerkami. Fuśko nie miał tyle szczęścia co Ty, nie miał domu, nie miał swoich rąk do głaskania, kolan do leżenia. Nikt o niego nie walczył. Został uśpiony samotny, niechciany, niczyj. Przywitaj go proszę, zaopiekuj się nim i opowiedz mu o Ani, o domu, jak dobrze było. I czekajcie TAM na nas...
Aniu, dziękuję.
Miścisiu [*]