Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
daggie pisze:Dobić kota, tak? Wziąć scyzoryk i poderżnąć mu gardło, czy może rozjechać go tym autem jeszcze raz, tylko że tym razem z premedytacją, świadomie? Albo własnymi rękoma udusić?
Agn pisze:Greta_2006 pisze:daggie pisze:Dobić kota, tak? Wziąć scyzoryk i poderżnąć mu gardło, czy może rozjechać go tym autem jeszcze raz, tylko że tym razem z premedytacją, świadomie? Albo własnymi rękoma udusić?
Obudzić miejscowego weta.
Greto, 'miejscowego' - z tego, co zrozumiałam - nie było. Rozważanie, czy occhiverdi powinna jechać z umierającym kotem gdzieś daleko, w poszukiwaniu weta, o którym nie wie, jest rozważaniem nad tym, jak umierający kot spędziłby ostatnie półtorej godziny życia. Ja wcale nie jestem taka pewna, znając sytuację jedynie z opisu occhiverdi, czy jeżdżenie z tym kotem byłoby dla niego lepsze, bo dla occhiverdi byłoby pewnie lepsze pod względem oceny tu na forum - 'jechała, ale nie dojechała, ale się starała' - z perspektywy kota niczego finalnie by to nie zmieniło, umierałby w takich samych cierpieniach, tylko tylko, że 'w drodze'.
occhiverdi pisze:Był wieczór, do weta na nocny dyżur mam ok. 1,5 godziny.
Beliowen pisze:Edit: najgorsze chyba jest zaniechanie, zarówno w sytuacji, gdy można pomóc, jak i w tej, kiedy pomóc nie można.
Greta_2006 pisze:occhiverdi pisze:Był wieczór, do weta na nocny dyżur mam ok. 1,5 godziny.
A do jakiegokolwiek weta, który nie ma nocnego dyżuru, ale jest bliżej? Nr komórki zwykle jest podany w necie. Kilka razy mi się zdarzyło szukać pomocy w ten sposób, nikt nie miał za złe, nikt mnie nie spławił.
Agn pisze:Być może, mając dostęp do wiedzy o tej sytuacji z bezpośredniego oglądu, przyznałabym racje tym, którzy potępiają occhiverdi. Jednakże sama padłam ofiarą takich radykalnych a nieuprawnionych ocen w sytuacji, gdy postępowałam słusznie ale wedle swoich, nie czyichś reguł, więc niejako wiem jak to wygląda od drugiej strony.
vega013 pisze:Agn pisze:Być może, mając dostęp do wiedzy o tej sytuacji z bezpośredniego oglądu, przyznałabym racje tym, którzy potępiają occhiverdi. Jednakże sama padłam ofiarą takich radykalnych a nieuprawnionych ocen w sytuacji, gdy postępowałam słusznie ale wedle swoich, nie czyichś reguł, więc niejako wiem jak to wygląda od drugiej strony.
Agnieszko, postępowałaś według swoich reguł, ale Twoje reguły miały na względzie przede wszystkim dobro kota. Twoje hospicjum i sytuacja opisana na tym wątku to dwie sprawy tak odległe, że aż niemożliwe do porównania.
Agn pisze:vega013 pisze:Agn pisze:Być może, mając dostęp do wiedzy o tej sytuacji z bezpośredniego oglądu, przyznałabym racje tym, którzy potępiają occhiverdi. Jednakże sama padłam ofiarą takich radykalnych a nieuprawnionych ocen w sytuacji, gdy postępowałam słusznie ale wedle swoich, nie czyichś reguł, więc niejako wiem jak to wygląda od drugiej strony.
Agnieszko, postępowałaś według swoich reguł, ale Twoje reguły miały na względzie przede wszystkim dobro kota. Twoje hospicjum i sytuacja opisana na tym wątku to dwie sprawy tak odległe, że aż niemożliwe do porównania.
Haniu, ale problem polega na tym, że ja najprawdopodobniej nigdy nie znajdę się w sytuacji takiej jak occhiverdi - z prostego powodu - nie mam samochodu, nie jestem kierowcą.
Jednak kwestia radykalnych ocen konkretnej [rzeczywistej] sytuacji - jedynie na podstawie tego, co napisane na forum jest taka sama - może być krzywdząca.
Użytkownicy przeglądający ten dział: annso, borysku, Google [Bot], kasiek1510, squid i 48 gości