
Budzę sie o jakiejs dzikiej porze z uczuciem silnego dyskomfortu

Kotek zebrał sobie pod siebie naszą wspólną kołderkę i umościł się centralnie na wspomnianej wczoraj rufie - z tym, ze poszedł już po całości i rozciągnął się beztrosko

Efekt - spod kociego legowiska wystawały smętnie wszystkie cztery moje odsłonięte kończyny

Zsunięty z tej konstrukci łagodnie acz stanowczo wrócił po kwadransie jak bumerang - co było dalej nie wiem bo jednakudało mi sie zasnąć a rano wąsaty pyszcz trącał mnie w oko w rytm melodyjki z telefonu
dyń-dyń!! Co ty nie słyszysz?!! DYŃ-DYŃ !!!