a jak mu oczka świecą

Moderator: Estraven





. Oby czuł się już jak u siebie 

kotbert pisze:A oto co mi napisała pani Jagoda:
No cóż, początki zawsze bywają trudne. I w tym przypadku nie spodziewałam sie niczego innego.
Aleksander bardzo ładnie je, chodzi za mną krok w krok, mruczy i ładuje się nie tylko do łóżka, ale i na kolana.
Wskakuje również na stół, biega po klawiaturze i nie pozwala pracować na komputerze. Zdjęcia mam w domu lecz net chodzi tam tak potwornie, że nie sposób ich wysłać w tygodniu. Muszę poczekać na niedzielę. Poza tym wracam późno z pracy, więc już nie mam siły na pisanie e-maili.
A teraz te "trudne" wiadomości....
Wszystko jest dobrze, gdy jestem w domu, lecz jak wyjeżdżam do pracy Alksander zmienia sie w gladiatora. Stara się mnie ukarać za nieobecność i niszczy wszystko wokół. Pozdzierał mi tapety przy drzwiach wyjściowych (pociął je pazurkami w paski), a nawet posikał wykładzinę w pokoju (kuweta nietknęta). Dopiero jak wróciłam do domu zaczął znowu korzystać z kuwety. Poza tym jest bardzo aktywny w nocy, skacze, biega, miałczy mi do ucha (zrobiłam też zdjęcie w nocy - można się wystraszyć - tak na nim groźnie wygląda), jestem więc padnięta z niewyspania.
W pracy robią już zakłady: jak długo wytrzymami ile jeszcze wytrzymam
.
Ja, ze stoickim spokojem odpowiadam : zooobaaaczczymyyyy .....
- o rany..... - trzeba było nie zmieniać mu imienia na Aleksander, bo ten Wielki był waleczny....
Użytkownicy przeglądający ten dział: kota_brytyjka, marekdradom, masseur, Szymkowa i 55 gości