Być może w czasie jednej z drobnych "potyczek" z innymi kociakami któryś zabrudził mu oczka jakimś kurzem albo czymś.... Miał zakraplane oczka jakimś barwnikiem u weta - oba na wszelki wypadek - ale żadnych rys na oczkach nie ma na szczęście! Zdaje się, że ustaliła się przy okazji hierarchia kociaków w domu

Garfildek czuje się już dobrze, choć niezbyt lubi doustny antybiotyk i też próbuje wypluwać go

A może w kocim języku przekazał Rysiowi, że skoro on teraz czuje się lepiej, to i jemu pomoże moja interwencja? W każdym bądź razie Ryś - choć z niezbyt zachwyconą minką - podporządkował się "poleceniom" Garfilda. Za to ja pewnie będę dzisiaj tłumaczyć diabetologowi, że moje kociaki to nie tygrysy birmańskie i parę (dziesiąt...

) zadrapań szybko się zagoi.
Za pełną współpracę i pomoc w unikaniu rysiowych pazurków i ząbków Garfild dostaje super głaskanko i dodatkową kiełbaskę z dorszem albo coś równie dobrego - i jest bardzo zadowolony i chętny do dalszej pomocy
