Wydaje mi się, że dla Gutka Fadek to taka wielka, ruchoma micha cały czas

Ale idziemy do przodu, pies coraz mniej piszczy i wierci się przy kocie.
Dziś Fado mnie dusił. Trzymałam kota na sobie, psa szturchając stopami (ach, te masaże!). Kot był całkowicie rozwalony na mnie, łapami ugniatał moją szyję, głaskany zaczął przysypiać... pełen ciężar łap oparł się o moje gardło, a żebym na pewno nie oddychała - Fadeusz położył cały łeb na mojej twarzy

W życiu żaden kot nigdy mi tak nie robił. Gdybym miała otwarte usta, to by pewnie wleciał do środka

A tak uniemożliwił mi normalne oddychanie niemal zupełnie (no chyba, że ktoś lubi dużo futra w drogach oddechowych...), a sobie zapewnił stały dopływ cepłego powietrza...