Wyscigi zbladly w obliczu wczorajszego wyczynu gangsterskiej dwojeczki, czyli Puszka z Fifinka
Wczoraj wieczorem siedzimy sobie na parterze, gdy nagle z pietra dobiegl lomot, ktory wstrzasnal domem w posadach

Pierwsza mysl-kratka wentylacyjna na drzwiach (ktora TZ akurat zamontowal) spadla!

Tylko jakimze to cudem, skoro przykrecona tuzinem wielkich srub?????
Poderwalismy sie jednoczesnie i pognalismy na gore. Kratka byla w drzwiach, a po ich otwarciu zdazylam tylko zauwazyc Puszka w dzikim cwale i z powiewajaca kita, przebiegajacego korytarzykiem do drugiego pokoju
Hmmm... kratka nie, w pokoju kotow nic nie przewrocone, w lazience taboret stoi i nawet dywaniki nie skotlowane, ki czort???
Koty z niewinnymi minami,
Ale o szooo chodzi??? 
Doszlismy do wniosku, ze, jak to czesto robia, koty sie scigaly i Fifinka zrobila swoje salto odbijajac sie od drzwi mocniej niz zwykle.
Dopiero wieczorem, wchodzac do drugiej, niedawno udostepnionej koteckom sypialni, zorientowalam sie, co zwalily
SZLABAN NA WSTEP od tej pory
W kacie pod szafka znalazlam zwalona rozkawalkowana drukarke, oraz modem od internetu

Internet nie przestal wieczorem dzialac, modem hula
Drukarka po scaleniu do kupy (wieczko sie nie wylamalo na szczescie, tylko wypadlo z zawiasow, oraz pare elementow wylecialo ze srodka) dziala
Bym nie podejrzewala, ze ta elektronika dzisiejsza taka solidna
Nic nie powiedzialam TZ-owi
