Sorry, że dopiero teraz, ale wcześniej nie bylo mnie w domu.
W kwestii zdjęć pani Holownia prosi o osobisty kontakt telefoniczny. Jutro będzie w domu caly dzień, pojutrze od 14.30. Karmić kocurki ona sama chodzi wcześnie rano, a między 17-18, czyli jeszcze za światla dziennego, druga pani, ale obie chętnie pomogą. Pani Holownia obiecala przekazać informację i obie pójdą tam z fotografem.
Obiecala również, że obie rozejrzą się za jakimś miejscem na ew. budkę. Ale też się zastanawia jak namówić koty, żeby się do niej przeprowadzily.
Myślaly, żeby przynajmniej wsunąć im coś cieplego do wnętrza pawilonu, ale nie chcą przepilowywać klódki, bo obawiają się, że potem miejscowa żuleria zaanektuje lokal na swoje potrzeby i koty stracą nawet to wątpliwe schronienie. Inaczej wejść się tam nie da, bo krata zamknięta jest na tą klódkę, a tylko drzwi za nią lekko uchylone i tamtędy wchodzą do środka kociaki.
Czasu coraz mniej - moja rozmówczyni twierdzi, że kilka już razy kocięta przybiegaly na karmienie z drugiej strony ruchliwej ulicy

Jeśli nie zamarzną, to zginą pod samochodem jak ich mama i trzeci kociak
