» Wto paź 19, 2010 14:32
Re: Nasz Pięciokot. cz.16. Po drugiej stronie... lustra ;))
Malutkie. I cholernie akustyczne, co nie ułatwia zwierzakom aklimatyzacji. I wcale nie ładne, zwłaszcza że tu panuje zwyczaj prowadzenia kanalizacji po elewacjach (rynna, do niej kibel i wszystko "po wierzchu") bo skoro nie bywa mrozów to rury nie zamarzają. Trochę tu chyba moda na bylejakośc i jak na nasze upodobania/przyzwyczajenia niedbałośc. Bo u nas jak pościel to jednak bawełna, albo jakieś satyny, choc ostatnio i polarek sie trafia, niemniej jednak przytulne ma byc, a tu spotykam płótno, owszem, ale bawełny w nim krzta, a reszta to syntetyk. Pierze się genialnie, schnie w moment, ale niemiłe w dotyku. Co mnie wnerwia w domu? Brak wentylacji. Jedyne wyjście to otwieranie okien, a tego sie troche obawiam ze wzgl. na koty - okna otwierają się uchylnie, na zewnątrz, zawieszenie na górnej krawędzi. Cos jak klapka w kuwecie, tylko w jednym kierunku. Takie coś kot sobie spokojnie "poszerzy" i wyjdzie. Inna sprawa to mycie tych okien - firmę trza zamawiac. Wilgoc jest niesamowita, wchodząc do domu natychmiast czuje się stęchliznę - coś na co zawsze miałam "alergię". Za to spodobało mi się dzis coś w języku... No, potrzebowałam sobie kupic po mojemu mówiąc żel do d... W Polsce mówimy "Żel do higieny intymnej" i jakoś to tak i niezręcznie i długo... A tu jak wytłumaczyłam gościowi w sklepie o co run, to sie dowiedziałam ze to sie nazywa Femfresh i on co prawda nie ma, ale w większych sklepach nie powinno byc problemu. Fajna nazwa.
