dziś piękna pogoda, pojechałam do pracy z jedzonkiem, potem do Mruczeńki, kupiłam jej witaminki i mokre jedzonko, oraz zawiozłam świeże serduszka kurze które rozmroziłam, w nagrodę Mruczeńka mnie udrapnęła po twarzy, ale tylko dwie dziureczki, jednak kojarzy mnie z podawaniem leków i zakraplaniem oczu, czego bardzo nie lubi....
kićki z sąsiedniego bloku też nakarmione, wielka pucha chrupków, puszka i woda w ukryciu żeby znowu nie wyrzucono pojemników, widziałam dziś taką zabiedzoną chudą burą kocinę jak niosła cosik w zębach....kręci się koło mojej stołówki, tzn też się tu stołuje...a oto kilka fotek 4 schronień w moim ogródku:

domek na balkonie, jak widać obiad jeszcze stoi, na górze będzie też zadaszenie, żeby na balkon nie padało, już mamy z mamą projekt...w środku oczywiście sianko, domek ocieplony styropianem...

drugi domek, wejściem stoi w kierunku balkonu, żeby nie wiało, też w środku sianko, prowizoryczny dach, który jeszcze okryję folią budowlaną...
ślady już były więc zamieszkiwany..

domek pod balkonem, w środku cała płyta styropianowa gruba, w środku przy płotku zakryłam deskami bardzo grubymi, pod schodami też zakryłam żeby nie wiało, na zimę może jeszcze folią zakryję budowlaną....miejsca sporo....

na wszelki wypadek można się też pod ławką schować, którą zabezpieczyłam grubą folią i przypięłam gęsto pinezkami....pod spodem są deski...
tak to wygląda....