Zmarznięte kocięta od dzisiaj będą już pod dachem.

Niespodziewanie zostały zabrane na DT przez miłych wrażliwych ludzi czytających ich wątek. Cieszę się bardzo, że je wybrano, że mają już ciepłą opiekę i szansę na adopcję.
A łapanka nie była taka straszna, choć jak zwykle stresująca. Tylko jeden kotek - rudawy, złapany ostatni - szalenie protestował i chciał porozrywać kontener (na stratę iwonac

). Pozostałe wcześniej same weszły do klatki, spokojnie pojadły, posiedziały, pospały, a spanikowały dopiero przy ręcznym przenoszeniu do transportera (klatka iwonac bez kocich zadrapań, raczej na odwrót).
Wygłodniała kocica dostawała bez przerwy jedzenie, maluchy w klatce nie darły się, więc nie zorientowała się co się święci. Nie została zabrana.........

.Wciąż jest ogłupiała i wtula się łepkiem w moje dłonie, gdy wygłaskuję jej błyszczącą sierść przetykaną nitkami złota i rudości. Czeka na swoje dzieci cały czas i pomiaukuje......

Gdybym mogła jej pomóc.....Gdyby ktoś jej pomógł......Jutro nie będzie budowlańców, więc może jeszcze nie odejdzie.....
Jest zgoda na wysterylizowanie jej we wtorek, ale nie mam dla niej DT, by ją uspokoić i zatrzymać w jakimś ciepłym domku...........
