Wybrałam się jeszcze raz do ogródka gdzie kotka jada.
Wzięłam niechcąco transporter.
Karmicielka karmi ok.12,ale miałam nadzieję ze i o 14 zastanę tam kotkę.
Nie było.
Postałam chwilkę uważnie przyglądając się każdemu krzaczkowi.
Z biura rachunkowego przy tym ogródku,jedna z pań zaczeła mi sie uważnie przyglądać przez szybę.Po chwili wyszła na zewnatrz i zapaliła papierosa.
Zrobiłam rundę w okół budynku w nadziei że skończy palić i zajmie sie swoimi sprawami.
Kiedy po raz drugi podeszłam do ogródka,była tam już karmicielka.
Jeszcze parę dni temu mówiła że tą kotke moge zabrać.Dzisiaj rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
-sterylizacja-nie,bo pani nie ma zaufania do tego rodzaju zabiegów,sterylizowała(podobno)kiedyś 6 kotek(u konowała moim zdaniem)i wszystkie po zabiegu odeszły
-pani obiecała sobie zaczac podawać provere-wspominam o szkodliwosci-pani na to ze ona sama bierze leki rano,w południe,wieczorem i żyje,kotki też musza życ
-psy,samochody,nie przychylni ludzie-kotka żyje tu kilka lat,więc nic jej nie będzie
...ale zima idzie,ma spać tu na śniegu?...
według pani znajdzie sobie ciepłe miejsce bo w poprzednie zimy też gdzieś spała,zresztą i teraz gdzieś znika,pewnie ma swoje miejsce
-lepiej jest żyć w ciepłym domu-pani chce abym najpierw znalazła jej dom,a dopiero potem zabierała.Tłumaczę:odrobaczenie,szczepienie,sterylizacja,nawet jeśli nie jest chora i nie wymaga leczenia to i tak długo trwa,nie mozna wszystkiego na raz.Charakter poznam.Pani na to że ta kotka nie chce mieszkać w domu,ona to wie,bo kiedyś ja leczyła przez tydzień i zabrała do "tego budynku z działalnoscia" a kotka uciekła-bo nie chce być w domu,ona chce na ulicy.Argument że uciekła bo tam pani ma ok 30 kotów i kotkę zwyczajnie "wygryzły"nie trafia.
-jeśli nie bedzie chciała w domu,po sterylizacji oddam w to samo miejsce-pani -sterylizacja absolutnie NIE
-zapraszam panią do siebie,pokazuję zdjecia w aparacie kotów przebywających u mnie,opowiadam o wyadoptowanych-NIE
Karmicielka uprzedziła w biurze rachunkowym żeby mieli mnie na oku gdyby sie kreciła w pobliżu,tak myslę,myslę też ze dali znac karmicielce,dla tego nagle zjawiła sie w ogródku,nietypowa pora,ona karmi ok 12.
Ona mogłaby kotkę bez problemu wziać na rece i włożyć do transportera.Mnie sie kotka boi.Rozkładać się w ogórdku z klatką łapką ,niezauważona i czekać aż kocina sie złapie,nie mam szans.
Nie wiem co robić.
Podłamałam sie zwyczajnie.