Musze Wam tu sprawy opisać, bo któ inny mnie zrozumie ?
Kiedyś, jak jeszcze nie było Malutkiej, Kośba podsypiała w moim łóżku i lubiła leżeć mi na klacie.
Od kiedy zjawiła się zołza zawłaszczyła sobie kanapę dla siebie i jak tylko Kosia bidulka zbliża się do łóżka, długo się zastanawia,czy wskoczyć i rozgląda dookoła, czy Malutka nie widzi. Jak już się odważy i wskoczy, nagle nie wiadomo skąd zjawia się czarna mała zołza i wystrasza biedną Kosią, a ta czmycha od razu i już do łóżka nie wraca. Nawet, jak ją na rękach przyniose i ułożę koło sibie to się boi i ucieka.
Malutka nie robi tego w złej wierze, ona tylko bawić się chce, ale Kośka uważa inaczej.
Wczoraj właśnie znowu biedną Kosię przegnała z pościeli

Szkoda mi jej bardzo, bo pewnie by chciała, ale się boi. A ona własną macoszą piersią gada "wykarmiła" wylizywała dupeczkę w wieku maleńkości i taką oto wdzięczność otrzymuje.