Dlatego też powstał ten bazarek, z którego dochód nieco zasili wiecznie puste konto kocich ogonów.
Mamy do zaoferowania podwójne zaproszenie do Teatru Starego, Scena Kameralna na Starowiślnej 21 na 16.10.(sobota) na godz. 19:15 na spektakl w reż. Borczucha "Werter" (bardzo współczesny). W końcu nie samymi "kotamy" człowiek żyje

Jako, że spektakl tuż, tuż to cena wywoławcza 40 zł czyli mniej niż pojedynczy bilet.
Szybka licytacja, do czwartku do północy.
ZAPRASZAMY!!!
Edit: Jako, że to już last minute to zmieniam cenę na 30 zł za dwa zaproszenia
recenzja Łukasza Drewniaka, Dziennik Gazeta Prawna nr 218: "Borczuch, którego kocham, mówi nam celnie o tym, jak komplikujemy to, co naturalne. Najpierw opowiada o Werterze lekko. Mota miłosny trójkąt, szkicuje zabawne portrety prowincjuszy zamieszkujących okolicę, którą bohater wybrał na swoją ostatnią przystań. A potem historia mrocznieje. Okazuje się, że intryga miłosna nie jest ważna. Miłość zawsze coś zasłania. Na przykład dewastację środowiska naturalnego. Niszczymy nie tylko siebie, schnąc z nieodwzajemnionego uczucia, nasze zatrute dusze trują także dziewiczą przyrodę. (...) W kluczowej scenie przedstawienia Borczuch wyświetla na ekranie za plecami aktorów film, na którym, dzieci bawią się beztrosko na krakowskiej łące. W tle wielkie dymiące kominy elektrociepłowni Łęg. Długo kontemplujemy ten obraz (...) i wtedy reżyser każe maszynistom zerwać ekran, zniszczyć fałszywą krainę niewinności. Oczom widzów ukazuje się wybebeszone wnętrze teatru, który dopiero co nas okłamywał miłością i pięknem przyrody. Czyżby koniec wszelkich iluzji? Nie, bo Borczuch na śmierć jednej iluzji przyprowadza następną, jeszcze cudowniejszą! (...) Jak nad głowami aktorów pojawia się wielka azbestowa chmura, jeden z najpiękniejszych obiektów, jakie widziałem w teatrze! Taka wata cukrowa opuszczająca się z nieba. Niby lekka, leciusieńka, a jednak trochę za gęsta jak na prawdziwą chmurę. Opalizująca włóknami, zdumiewa harmonią zastygłej na wieki piany. Jakże piękne są toksyczne dzieła rąk ludzkich, jak niezwykłe pominiki po nas zostaną! Nieludzkie i nienaturalne, a jednak godnie zastępujące naturę. Można umrzeć ze szczęścia. Kocham Katarzynę Borkowską, największą polską scenografkę!"